Krystyna Janda przezornie już dawno wykupiła scenę i widownię Teatru Polonia. Ale już hall i kasa nie należą do niej. Dzierżawi je od dzielnicy Śródmieście, z którą odnawia umowę co trzy lata. Raczej trudno sobie wyobrazić, że nowy samorząd po wyborach mógłby jej złośliwie ten hall wymówić, postawić mur i uniemożliwić widzom wejście na widownię, ale stanowczo stwierdzić, że nigdy tak się nie stanie, też nie można. W repertuarze teatru mają „Zemstę” Fredry. Żeby ją zagrać, musieliby jakiś mur rozwalić. – Za pierwszego PiS miałam naciski, żeby zdjąć z repertuaru „Darkroom” – wspomina Krystyna Janda. Wtedy się nie ugięła. Obecna umowa wygasa z końcem roku, a z dotychczasowych rozmów wynika, że jest szansa, by kolejna była już pięcioletnia. Co też niewiele musi znaczyć.
Oto bowiem główny sponsor Teatru Polonia – Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo – na początku 2016 r. podpisany kontrakt zerwał. W lakonicznym piśmie wyjaśnił, że kontrowersje medialne związane z osobą Krystyny Jandy źle oddziałują na wizerunek firmy. Poza tym spółka kontrolowana przez Skarb Państwa musi dbać o swoich akcjonariuszy. Aktorka poparła tzw. Czarny Protest, to wystarczyło. Zaś Michał Żebrowski, założyciel Teatru 6. piętro (z siedzibą w Pałacu Kultury i Nauki, który liderzy PiS tak bardzo pragnęliby zburzyć), popierał kandydaturę Bronisława Komorowskiego; ze wspierania jego teatru PGNiG także się z dnia na dzień wycofało. Podobnie jak PKN Orlen ze sponsorowania IMKI Tomasza Karolaka, który także nie ukrywał swoich sympatii politycznych. IMKA wynajmuje pomieszczenia od harcerzy.
Orlen obecnie sponsoruje Teatr Kamienica Emiliana Kamińskiego. Być może nie ma to żadnego związku z jego publiczną krytyką wystawienia „Klątwy” w Teatrze Powszechnym.