Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Dlaczego poległ Jasiński?

Wojciech Jasiński, dotychczasowy prezes Orlenu, uchodził za nietykalnego

Wojciech Jasiński Wojciech Jasiński Łukasz Nowaczyk / Agencja Gazeta
W Orlenie stanowisko stracił prezes Wojciech Jasiński, wpływowy polityk PiS i zaufany Jarosława Kaczyńskiego. Rewolucja PiS powoli zjada własne dzieci.
Daniel Obajtek nowym prezesem OrlenuMarek Podmokły/Agencja Gazeta Daniel Obajtek nowym prezesem Orlenu

Menedżerowie dobrej zmiany w zarządach państwowych spółek nauczyli się żyć na walizkach, bo proces wymiany kadr ma tam charakter permanentny. W ciągu ostatnich dwóch lat takie zmiany dokonywane były już kilkakrotnie. Reguła ta nie dotyczyła Orlenu, kierowanego przez Wojciecha Jasińskiego, wiernego druha prezesa i jednego z najważniejszych polityków PiS. Uchodził za nietykalnego. Okazuje się, że do czasu.

Obajtek zastąpił Jasińskiego na stanowisku prezesa Orlenu

5 lutego musiał pożegnać się z posadą, do której szykował się, jeszcze zanim PiS wygrał wybory. Wraz z nim z płockim koncernem pożegnali się wiceprezes Mirosław Kochalski i Maria Sosnowska, członek zarządu. Nowym prezesem został Daniel Obajtek, słynny wójt Pcimia, a ostatnio prezes gdańskiego koncernu Energa. Obajtek robi karierę w zawrotnym tempie, i to mimo że Beata Szydło, dzięki której tak ostro wystartował z Pcimia, została odstawiona na boczny tor. Pracownicy Orlenu mogą się teraz spodziewać kadrowego trzęsienia ziemi. Bo Obajtek jest od tego specjalistą. W Enerdze zwolnił 1200 osób.

Wśród stanowisk, jakie może zaoferować państwowa gospodarka, fotel prezesa Orlenu uchodzi za najbardziej pożądany. Wielu polityków przyznaje, że gdyby mieli do wyboru, czy zostać ministrem czy prezesem Orlenu, nie wahaliby się ani chwili. Wielomilionowe zarobki plus ogromna władza. Czego chcieć więcej? Dlatego każda nowa władza w pierwszej kolejności wymienia prezesa Orlenu, choć teoretycznie to giełdowa spółka, w której prywatni akcjonariusze powinni decydować, bo mają zdecydowaną przewagę.

Ale państwo ma siłę i ją wykorzystuje. Czasem zresztą w dość brutalny sposób, jak wtedy, gdy za czasów rządu SLD usunięto ze stanowiska prezesa Andrzeja Modrzejewskiego, po prostu aresztując go na ulicy.

Reklama