Chociaż polska gospodarka rośnie szybko, tak samo jak płace w wielu firmach, eksperci zastanawiają się, co będzie dalej. Tytuł konferencji, zorganizowanej w Warszawie 24 kwietnia przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne, Instytut Nauk Ekonomicznych PAN oraz Komitet Nauk Ekonomicznych PAN, brzmiał: „Ekonomiści o zagrożeniach dla polskiej gospodarki”.
Nieprzypadkowo tematem były właśnie zagrożenia, a nie szanse, bo dobre dane nie powinny usypiać naszej czujności. Korzystamy ze świetnej koniunktury w całej Europie, ale gdy ona się skończy, szybko przypomnimy sobie o wszystkich problemach.
Polska gospodarka: bez wizji i podatna na polityczne ingerencje
A jest ich bardzo wiele. Część z nich wynika z bardzo specyficznego modelu polskiego kapitalizmu, który prof. Ryszard Rapacki nazywa kapitalizmem patchworkowym, co chwały mu raczej nie przydaje. Efektem jest brak spójności pomiędzy różnymi instytucjami. W naszym kraju mamy pomieszanie spuścizny po komunistycznej gospodarce centralnie planowej, skutków transformacji ustrojowej oraz licznych kompromisów politycznych.
Diagnoza prof. Rapackiego raczej nie napawa optymizmem: dryf instytucjonalny, brak długofalowej wizji, a do tego mała odporność na ingerencje polityczne. Skutki tego ostatniego zjawiska możemy obserwować zwłaszcza w ubiegłych latach. Dobrym przykładem dosyć chaotycznego sposobu rozwoju jest tak promowana przez rząd Strategia na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. Tymczasem w jej ramach liberalne cele zostały powiązane z centralistycznymi, mało liberalnymi środkami, za pomocą których mają zostać osiągnięte.
Czytaj także: