Opóźnienie może ulec zmianie
Już co trzeci pociąg w Polsce przyjeżdża opóźniony
„Sorry, taki mamy klimat” – te słowa wypowiedziane przez minister Elżbietę Bieńkowską w styczniu 2014 r. ściągnęły na nią wówczas falę zasłużonej krytyki. Próbowała ona tłumaczyć pasażerom gigantyczne opóźnienia pociągów z powodu oblodzenia sieci trakcyjnej w centralnej Polsce. Co ciekawe, w I kwartale 2014 r. punktualnych (względnie opóźnionych maksymalnie pięć minut) było 83 proc. pociągów uruchamianych przez spółkę PKP Intercity. Dziś do takiego wyniku bardzo daleko.
Czytaj także: Czy PKP Intercity zrezygnuje ze sprzedaży biletów bez wskazania miejsca?
Co trzeci pociąg w Polsce jest spóźniony – i to nie tylko przy niesprzyjającej pogodzie
„Dobra zmiana” punktualności pociągów dalekobieżnych raczej się nie przysłużyła. Jeszcze w 2015 r. opóźnionych było, w zależności od kwartału, 15–25 proc. połączeń. W IV kwartale 2016 r. ten wskaźnik wzrósł do prawie 30 proc., w ubiegłym roku wyniósł 25–30 proc., a w tym jest jeszcze gorzej. Urząd Transportu Kolejowego opublikował właśnie dane za II kwartał tego roku – wiosenny, czyli taki, w którym nie można zrzucać winy ani na śnieżyce, ani na fale upałów. Tymczasem od kwietnia do czerwca opóźnionych było ponad 30 proc. pociągów uruchamianych przez PKP Intercity (czyli połączeń kategorii EIP, EIC, IC i TLK). Aż strach pomyśleć, jakie będą dane za kwartał bieżący, gdy do wszystkich tradycyjnych problemów dołączyła jeszcze pogoda. A upał to stan wyjątkowy na polskiej kolei. Podobnie jak śnieg, mróz i silniejszy wiatr. Kolejarze powołują specjalne sztaby antykryzysowe i szykują się jak na wojnę.