Rozczarowani warunkami lokat Polacy coraz chętniej wycofują zaoszczędzone pieniądze z banków i kupują nieruchomości. Trudno się dziwić, skoro oprocentowanie na większości lokat jest niższe od inflacji, a gdy odliczymy tzw. podatek Belki, odsetki okazują się jeszcze mniej atrakcyjne, często wręcz symboliczne. Tymczasem na rynku nieruchomości można zarabiać podwójnie. Po pierwsze, wartość mieszkania czy domu w długiej perspektywie powinna rosnąć. A po drugie, nieużywaną nieruchomość można wynajmować. Jednak kto zdecyduje się na taką formę inwestycji, ten staje przed trudnym wyborem.
Kupić mieszkanie w dużym mieście, skoro tam czynsze są wysokie i wciąż rosną, a do tego nie brakuje studentów, którym łatwo można je wynająć? A może raczej zainwestować w apartament wakacyjny nad morzem albo w górach, by czasem samemu z niego korzystać, a w innych okresach roku wynajmować go turystom? – Niektórzy, planując własną przyszłość, myślą o nieruchomościach, z których dzisiaj nie będą jeszcze zbyt często korzystać, ale chcieliby w nich zamieszkać na przykład, gdy przejdą na emeryturę i wyprowadzą się z wielkiego miasta na spokojniejszą, ale atrakcyjniejszą prowincję – mówi Marta Mikulska, marketing manager we wrocławskiej agencji Jot-Be Nieruchomości.
Ostatnie kilka lat to coraz większa popularność tzw. condohoteli. Pod tym pojęciem kryje się model finansowania inwestycji, który najpierw pojawił się w miejscowościach typowo turystycznych nad morzem i w górach. Jednak ostatnio coraz więcej condohoteli powstaje też w dużych miastach. Firmy budujące takie obiekty sprzedają inwestorom poszczególne pokoje, a następnie podpisują z nimi długookresowe umowy na zarządzanie nieruchomością. Najczęściej są one ważne dziesięć, czasem nawet piętnaście lat. Zazwyczaj można wybrać dwa warianty.