Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Podwójne standardy

PE za jednakowym składem produktów i przeciwko dyskryminacji konsumentów

Koniec podwójnych standardów powinien oznaczać, że proszek kupiony w Polsce będzie pachniał i pienił się tak samo jak niemiecki. Koniec podwójnych standardów powinien oznaczać, że proszek kupiony w Polsce będzie pachniał i pienił się tak samo jak niemiecki. kasto / PantherMedia
Parlament Europejski chce zaostrzyć walkę z producentami, którzy w naszej części Europy sprzedają towary o gorszym składzie niż na Zachodzie. Czy stracimy zainteresowanie słynną „chemią z Niemiec”?

Temat dyskutowany jest od dawna, ale niedawno zajęły się nim ważne unijne instytucje. Komisja w proponowanej dyrektywie zwraca uwagę na problem podwójnych standardów, czyli na oferowanie przez międzynarodowe koncerny produktów niby wszędzie tych samych (wspólna marka, identyczne lub bardzo podobne opakowanie), ale różniących się w istotny sposób składem. Oczywiście na niekorzyść rynków w nowych krajach członkowskich. W Czechach, na Węgrzech i na Słowacji przeprowadzono nawet specjalne badania, więc przykładów takich praktyk nie brakuje.

Grupa Wyszehradzka: nasi obywatele zasługują na markowe towary. Nie jesteśmy konsumentami gorszego sortu

Będzie czarna lista nieuczciwych producentów?

Parlament Europejski wczoraj zachęcił Komisję, aby z tym procederem walczyć bardziej stanowczo, tworząc nawet czarną listę nieuczciwych producentów i regularnie badając różnice w składach produktów. Oczywiście część z nich ma charakter regionalny, bo różne narody lubią różne smaki. Wówczas nie ma mowy o oszustwie. Jednak często chodzi po prostu o oszczędzanie kosztem mniej świadomych klientów. Droższe składniki zastępowane są tańszymi, dochodzą ulepszacze czy sztuczne aromaty.

Z olejem palmowy czy bez. Zależy dla kogo

Dobrym przykładem jest stosowanie bardzo kontrowersyjnego oleju palmowego – niezdrowego, a do tego pozyskiwanego z plantacji powstających po wypalaniu lasów tropikalnych w Indonezji czy Malezji. Niektóre firmy zastępują go innymi olejami w produktach na rynek niemiecki, bo tam konsumenci są lepiej wyedukowani i uważniej czytają etykiety. Za to w nowych krajach członkowskich olej palmowy ma się bardzo dobrze. Niedawno duże kontrowersje wzbudziły czipsy Doritos, które zadebiutowały na polskim rynku – oczywiście z olejem palmowym w składzie, chociaż nie ma go w Doritos sprzedawanych Niemcom.

Czytaj także: Ta sama marka, inny skład. Dlaczego żywność w UE różni się jakością?

Gorzej, ale równie drogo

Koncerny, które stosują podobne praktyki, można by próbować usprawiedliwić, gdyby przez to towary na rynek polski, czeski czy węgierski były znacznie tańsze niż te na rynek austriacki albo niemiecki. Tak jednak oczywiście wcale nie jest. Tym bardziej warto dopingować Parlament Europejski, bo tylko takich instytucji wielkie firmy choć trochę się boją. Europosłowie proponują na przykład stworzenie specjalnego znaku, który na opakowaniach mogłyby używać firmy, sprzedające w całej Unii produkty o identycznym składzie. Czyli te uczciwie traktujące klienta.

Chemia z Niemiec

W Polsce szczególnie złe zdanie konsumenci mają nawet nie tyle o żywności produkowanej przez wielkie koncerny, co o produktach chemii gospodarczej. Stąd wielka popularność „chemii z Niemiec”, dostępnej w wielu małych sklepach, a także sprzedawanej często na ulicach przez przedsiębiorczych Polaków. Teoretycznie koniec podwójnych standardów powinien oznaczać, że proszek kupiony w Polsce będzie pachniał i pienił się tak samo jak niemiecki.

Czytaj także: Czy kupując niemiecki proszek, zdradzamy ojczyznę?

„Ubodzy krewni” też płacą. I zaczynają wymagać

W praktyce minie pewnie sporo czasu, zanim przekona to wszystkich polskich konsumentów, a z naszych ulic znikną szyldy „chemia z Niemiec”. Bo producenci muszą pamiętać, że raz utracone zaufanie klienta trudno odzyskać. Zwłaszcza dzisiaj, gdy także w naszej części Europy konsumenci są coraz bardziej świadomi i nie chcą już odgrywać roli ubogich krewnych. Skoro płacą, wymagają. A im głośniejsza jest debata o podwójnych standardach, tym więcej osób zaczyna porównywać etykiety polskie z zachodnimi i dawać wyraz swojemu niezadowoleniu w mediach społecznościowych. Taka właśnie presja ze strony klientów może być skuteczniejsza niż jakiekolwiek odgórne regulacje.

Czytaj także: Żywność w Polsce drożeje, ale i tak jest najtańsza w całej Unii

Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Mark Rothko w Paryżu. Mglisty twórca, który wykonał w swoim życiu kilka wolt

Przebojem ostatnich miesięcy jest ekspozycja Marka Rothki w paryskiej Fundacji Louis Vuitton, która spełnia przedśmiertne życzenie słynnego malarza.

Piotr Sarzyński
12.03.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną