Nasz Michael
Kim jest Rafał Milczarski i czego Michael O’Leary może się od niego uczyć
Szefowie lotniczych przewoźników to zazwyczaj nudni menedżerowie, chociaż zdarzają się wyjątki. Do tej pory najbarwniejszą lub – jak kto woli – najbardziej kontrowersyjną postacią w tym gronie był Michael O’Leary, zarządzający Ryanairem od prawie 30 lat. O’Leary słynie z prowokacyjnych wypowiedzi, często na granicy dobrego smaku, z głupich min i absurdalnych pomysłów. Do perfekcji opanował sztukę zapewniania swojej linii darmowej reklamy. Jednak powinien właśnie poczuć się zagrożony.
Rafał Milczarski – polski Michael O’Leary, tylko „lepszy”?
Bo oto w naszym kraju wyrósł mu poważny rywal – prezes Lotu Rafał Milczarski. Na początku też mógł uchodzić za zwykłego menedżera, tyle że z politycznego nadania. Wcześniej zajmował się m.in. branżą kolejową, zarządzając przewoźnikami towarowymi. W lotnictwie żadnego doświadczenia nie miał, ale nie przeszkodziło mu to na początku 2016 r. przejąć sterów narodowego przewoźnika w ramach kadrowej rewolucji po wyborach. Ostatnie miesiące to coraz ostrzejszy konflikt Milczarskiego ze związkami zawodowymi, którego punktem kulminacyjnym jest trwający właśnie strajk. Lot, który właśnie zaczął się rozwijać po latach posuchy i znacznie poprawił wyniki finansowe, traci teraz miliony złotych na odwoływanych rejsach i wypożyczaniu maszyn z załogą od innych linii.
Prezes Lotu bez oporów idzie na całość
Michael O’Leary o związkach zawsze wypowiadał się wrogo i pogardliwie, jednak musi chyba zazdrościć swojemu polskiemu koledze, bo on przed związkowcami nigdy nie klękał w kuriozalny sposób, nie gonił ich, próbując wręczać wypowiedzenia ani nie zamykał przed nimi toalet.