Rozmowa prezesa Getinu z szefem Komisji Nadzoru Finansowego może spowodować polityczne trzęsienie ziemi – przede wszystkim za sprawą polecenia przez Marka Chrzanowskiego usług adwokata Grzegorza Kowalczyka za cenę, bagatela, 40 mln zł. Ma to oczywiście związek z bardzo trudną sytuacją bankowej grupy Czarneckiego, która walczy dziś o przetrwanie. A skoro walczy, to potrzebuje sojuszników, w tym kogoś tak ważnego jak przewodniczący KNF. Tym bardziej że – jak dowiadujemy się z długiej rozmowy – są tacy, którzy mają zupełnie inny pomysł na przyszłość Getinu.
Czytaj także: Czy zniknie ostatni prywatny polski bank?
Ten „dobry” i ten „zły”
Właśnie ten wątek powinien zostać szczególnie dokładnie zbadany, bo budzi poważne kontrowersje. A jego możliwe konsekwencje mogą być dla nas wszystkich daleko poważniejsze niż sama „rekomendacja usług prawniczych”, która jest oczywiście niebywałym skandalem i nigdy nie powinna paść z ust osoby pełniącej tak ważną funkcję. Marek Chrzanowski wielokrotnie wymienia w rozmowie Zdzisława Sokala, członka KNF reprezentującego prezydenta, a równocześnie człowieka będącego przewodniczącym Bankowego Funduszu Gwarancyjnego. O ile Chrzanowski jest tym „dobrym”, który chce pomóc Czarneckiemu, to już Sokal ma być „złym”, bo podobno prze w kierunku upadłości Getinu, a następnie jego przejęcia przez państwo za złotówkę.
W tym scenariuszu Getin trafiłby zapewne do jednego z banków kontrolowanych przez PiS, np. do Pekao SA, który uzyskałby na tę transakcję wsparcie ze strony BFG, zarządzanego właśnie przez Zdzisława Sokala. Wiemy, że partia rządząca od dawna postuluje polonizację sektora bankowego, która w jej wykonaniu zamieniła się w nacjonalizację. Skarb państwa kontroluje dziś nie tylko PKO BP, ale też „odzyskany” od Włochów Pekao SA czy „uzyskany” (bo polski kapitałowo nigdy nie był) Alior Bank. Trudno jednak przejęcie Getinu nazywać polonizacją, skoro to akurat bank już teraz jak najbardziej polski – mający polskiego właściciela, zarządzany w Polsce i będący jedynym dużym, prywatnym, polskim kapitałowo podmiotem na naszym rynku finansowym. Do tego próbującym ekspansji zagranicznej, choć z dość marnymi skutkami.
Banki w tarapatach
Prawdą jest, że Getin, a także drugi mniejszy bank należący do Leszka Czarneckiego, Idea, znajdują się w poważnych tarapatach. Sam Getin miał w ubiegłym roku stratę sięgającą prawie 600 mln zł, fatalne wyniki opublikowała również Idea. Oba banki realizują programy naprawcze, a niedawno Czarnecki ogłosił, że je ze sobą połączy. W ten sposób łatwiej ma im być przetrwać nawałnicę. Na warszawskiej giełdzie Getin Noble i Getin Holding należą do spółek groszowych, czyli takich, których akcja kosztuje mniej niż złotówkę. Jakby mało było problemów, Idea Bank ucierpiał mocno przy okazji ostatniej afery GetBacku, bo chętnie sprzedawał feralne obligacje.
Wsparcie Komisji Nadzoru Finansowego w takim trudnym momencie jest dla Czarneckiego bardzo ważne. Marek Chrzanowski powinien być jego sojusznikiem niezależnie od wszystkich okoliczności. A polskie państwo musi zrobić wszystko, aby pomóc polskiemu biznesmenowi, nawet jeśli rządzącym obecnie politykom nie po drodze z nim ideologicznie. Nie jest bowiem w interesie konsumentów, aby zniknęła kolejna ważna instytucja finansowa, połknięta przez jednego z gigantów. Upadłość tak dużego, znanego i ważnego banku, nawet kontrolowana, mogłaby spowodować zupełnie niekontrolowaną panikę, a na pewno naruszyłaby zaufanie wielu Polaków do banków. Poza tym co najmniej niebezpieczne dla stabilności sektora wydaje się dalsze wzmacnianie podmiotów kontrolowanych przez państwo. I to niezależnie od tego, kto jest w danym momencie u władzy.
„Wyborcza”: Leszek Czarnecki oskarża KNF o próbę korupcji