Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Koniec geoblokowania. Co to znaczy dla kupujących

Unijne rozporządzenie powinno ucieszyć tych wszystkich, którzy kupują w sklepach internetowych. Unijne rozporządzenie powinno ucieszyć tych wszystkich, którzy kupują w sklepach internetowych. Martin Fischer / PantherMedia
Od teraz łatwiej kupować w zagranicznych sklepach internetowych, ale nie wszystkie przeszkody zniknęły.

Wchodzące 3 grudnia w życie unijne rozporządzenie powinno ucieszyć tych wszystkich, którzy kupują w sklepach internetowych prowadzonych przez firmy zlokalizowane w innych państwach Unii. Sprzedawcom nie wolno już stosować tzw. geoblokowania, czyli informować klientów, że oferowane produkty są akurat dla nich niedostępne. Nie wolno im również siłą przekierowywać na inne wersje strony, gdzie np. ceny są wyższe. Każdy użytkownik z dowolnego kraju unijnego ma prawo wybrać tę wersję strony sklepu internetowego, w której znajdzie dla siebie najkorzystniejszą ofertę. Co więcej, sklep nie może zablokować płatności kartą wydaną np. w Polsce, jeśli akceptuje tę kartę w wersji niemieckiej czy francuskiej.

Są jednak pewne ograniczenia

Ale unijny rynek pełen jest, jak zawsze, różnych niespodzianek. O ile towary muszą być dostępne dla wszystkich internautów z krajów członkowskich, o tyle właściciele sklepów nie muszą wcale oferować wysyłki do całej Unii Europejskiej. W praktyce może to oznaczać, że wciąż będą klienci równi i równiejsi. Bo jaka korzyść z dostępu do produktu, jeśli po jego odbiór trzeba by jechać do innego, często odległego kraju? Nadzieja w tym, że nawet małe sklepy zdecydują się na współpracę z firmami logistycznymi dostarczającymi przesyłki na terenie całej Unii Europejskiej. W końcu każdy chce zarobić.

Czytaj także: Jakie pułapki czekają na kupujących w internecie?

Warto też pamiętać, że przywileje dla konsumentów nie dotyczą wcale wszystkich usług.

Reklama