Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Sklepy pod specjalnym nadzorem

Po niedzielnych zakazach „Solidarność” chce iść za ciosem. Po niedzielnych zakazach „Solidarność” chce iść za ciosem. reverent / Pixabay
Po niedzielnych zakazach „Solidarność” chce iść za ciosem – duże sieci mają płacić nowe podatki, lepiej traktować pracowników i wcześniej się zamykać. Czy to na pewno pomoże małym sklepom?

Jak informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, rząd dopingowany przez związkowców z bratniej „Solidarności” zastanawia się, jak jeszcze bardziej ingerować w sektor handlowy. Zamykanie większych sklepów w niedziele nie powstrzymało bowiem trendu, który obserwujemy od lat – likwidowania małych, niezrzeszonych placówek. Politycy PiS obiecywali oczywiście, że to one najwięcej skorzystają na ograniczeniach niedzielnych, ale wygranymi okazały się głównie dyskonty i stacje benzynowe.

Czytaj także: Niedziele handlowe – kiedy wypadną w 2019 i dlaczego to nie koniec zamieszania

Krótsze godziny otwarcia, układy zbiorowe, nowy podatek

Jednak „Solidarność” chce wykorzystać swoje wpływy i jak zapowiadała wcześniej, planuje dalej przykręcać śrubę dużym sieciom handlowym. Pomysłów jest wiele. Jeden z nich to skracanie godzin otwarcia w inne dni niż niedziela. Związkowcy oburzają się, że niektóre sklepy zamykają się w piątki i soboty dopiero o godz. 22 albo nawet 23. Poza tym pojawia się pomysł wprowadzenia minimalnej liczby pracowników w zależności od wielkości sklepu, a nawet objęcie branży układami zbiorowymi. Rząd ze swojej strony marzy o wprowadzeniu nowego podatku po tym, jak ten obrotowy został zablokowany przez Komisję Europejską. Tym razem sieci miałyby płacić w zależności od tego, jak oddziałują na środowisko.

Reklama