Według oryginalnego pomysłu Ministerstwa Finansów test miał być zestawem prostych do zweryfikowania kryteriów, głównie w zakresie dywersyfikacji źródeł przychodów, które pozwalałyby odróżnić „prawdziwych przedsiębiorców” od osób, które formalnie prowadzą działalność gospodarczą, ale faktycznie sposób ich pracy nie różni się zbytnio od stosunku pracy. Koncepcja testu spotkała się z gorącą krytyką ze strony opozycji, organizacji przedsiębiorców i minister Jadwigi Emilewicz. Ostatecznie rząd nie przyjął testu, ale resort finansów konsekwentnie zapowiada skuteczniejsze egzekwowanie dotychczasowych przepisów, tak aby oddzielać przedsiębiorców od pracowników rozliczających się jak przedsiębiorcy.
Kto (nie) jest przedsiębiorcą?
Obecna rządowa narracja zbudowana jest wokół koncepcji eliminacji patologii na rynku pracy. Minister finansów i minister przedsiębiorczości i technologii zgodnie deklarują chęć poprawy sytuacji pracowników, zmuszanych przez szefów do zakładania działalności gospodarczej. Ten problem z pewnością istnieje – i jest zadaniem dla Państwowej Inspekcji Pracy. Dla Ministerstwa Finansów ważniejszy jest jednak wzrost dochodów publicznych. Resort zakłada, że wyeliminowanie nadużywania działalności gospodarczej jako narzędzia do preferencyjnego opodatkowania dochodów przyniesie 1,2 mld zł rocznie we wpływach do PIT.
Czytaj także: Kim tak naprawdę jest polski przedsiębiorca?
Na koniec 2018 r. GUS doliczył się ok. 2,3 mln osób samozatrudnionych – czyli uzyskujących dochody głównie z działalności gospodarczej i niezatrudniających żadnych pracowników.