Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Ceny prądu wychodzą z zamrażarki

Wszystko wskazuje na to, że serial z cenami energii będzie trwać, a jego finał jest nieunikniony – ustawa prądowa obowiązuje tylko do końca roku. Wszystko wskazuje na to, że serial z cenami energii będzie trwać, a jego finał jest nieunikniony – ustawa prądowa obowiązuje tylko do końca roku. Wokandapix / Pixabay
Po pięciu miesiącach chaosu i nacisków Brukseli rząd będzie musiał złamać swoje obietnice i rozmrozić ceny energii. Wciąż jednak nie wiadomo dokładnie, czyje rachunki pójdą w górę.

Ceny energii w Polsce zaczęły gwałtownie rosnąć w drugiej połowie 2018 r., głównie z powodu drożejących uprawnień do emisji. Zgodnie z europejskim prawem muszą je kupować wszystkie instalacje produkujące CO2. Mechanizm ten (EU ETS) przez lata funkcjonował niemrawo, ale w 2017 r. państwa unijne dogadały się w sprawie reformy, tak by mógł on wreszcie spełniać swoje pierwotne zadanie, czyli przyspieszyć dekarbonizację Unii. Na rezultaty trzeba było poczekać kilka miesięcy. O ile cena tony CO2 w grudniu 2017 r. kosztowała 7 euro, o tyle rok później było to już 25 euro. Dla polskiej energetyki, która w 80 proc. bazuje na wysokoemisyjnym węglu, był to szok. Ceny prądu w hurcie poszybowały, wzrost był jednym z największych w całej Europie.

Widząc, że drożejąca energia może wpłynąć na preferencje polityczne Polaków w roku podwójnych wyborów, rząd postanowił działać. Pod koniec grudnia weszła w życie tzw. ustawa prądowa, która zamroziła na poziomie z 2018 r. rachunki za prąd wszystkim odbiorcom w Polsce: gospodarstwom domowym, firmom, ale też samorządom. Firmom energetycznym zagwarantowano rekompensaty, a odbiorcom spokój.

Ustawa została napisana tak niedbale, że sparaliżowała cały rynek energii i wywołała ogromny chaos prawny. Przez ostatnich pięć miesięcy rząd nie był w stanie przyjąć kluczowego rozporządzenia do ustawy, które pozwoliłoby firmom energetycznym wyliczać rekompensaty. W efekcie te w większości przestały sprzedawać prąd, a odbiorcy stracili pewność, jakie rachunki mają płacić.

Rząd uśmiercił rynek energii

Problem nie dotknął większości gospodarstw domowych, których stawki za prąd są regulowane przez prezesa URE, ale uderzył z ogromną siłą w firmy, które kupują energię na wolnym rynku.

Reklama