Co innego jest też ważne. Górnicy, niby lud prosty, swoje wiedzą: nie protestują przed siedzibą premiera czy Ministerstwem Energii, tylko tam, gdzie leży realna władza. I ta władza ma ostudzić zapały ministra, który chce zabrać 1,5 mld zł z funduszu stabilizacyjnego (na czarną godzinę, na czas dekoniunktury) – górnicy są święcie o tym przekonani – i przeznaczyć na budowę bloku węglowego w elektrowni Ostrołęka. Krzysztof Tchórzewski jest szefem regionu ostrołęcko-siedleckiego PiS, a rozbudowa elektrowni to jego przedwyborcze zobowiązanie. Fachowcy wątpią w opłacalność węglowej inwestycji – minister nie. Na taki transfer pieniędzy nie chciał się zgodzić prezes JSW Daniel Ozon.
Górnicy chcą odwołania ministra Tchórzewskiego
11 czerwca Rada Nadzorcza JSW odwołała – po trzech nieudanych próbach – prezesa Ozona. Jego kadencja kończy się we wrześniu, więc można było spokojnie poczekać. Wyniki są dobre, plany inwestycyjne w toku, dlatego działające w spółce reprezentatywne (największe) organizacje związkowe – Federacja Związku Zawodowego Górników, Solidarność i Kadra – stoją za prezesem murem, czego w historii JSW jeszcze nie było.
Górnicza reprezentacja pojechała na posiedzenie RN JSW, ale: „Najpierw wyrzucono nas z biura naszej firmy, w której obradowała Rada Nadzorcza. Budynek otoczył szczelny kordon policji i ochroniarz, którzy nie pozwolili nam ponownie wejść do środka, a później, w czasie obrad, rada nadzorcza bez podania przyczyn odwołała prezesa zarządu JSW Daniela Ozona” – napisali 12 czerwca w liście do premiera.