Rynek

Ryanair zakończy lato strajkami

Piloci i personel pokładowy linii w Wielkiej Brytanii, Portugalii i Irlandii grożą strajkiem. Ale to niejedyne problemy Ryanaira. Piloci i personel pokładowy linii w Wielkiej Brytanii, Portugalii i Irlandii grożą strajkiem. Ale to niejedyne problemy Ryanaira. whereisemil / Flickr CC by 2.0
Piloci i personel pokładowy linii w Wielkiej Brytanii, Portugalii i Irlandii grożą strajkiem. Ale to niejedyne problemy Ryanaira.

Koniec sierpnia to najbardziej ruchliwy okres dla linii lotniczych wożących pasażerów na wakacje. W zatłoczonej europejskiej przestrzeni powietrznej i na niewydajnych lotniskach tłok i opóźnienia i tak są standardem, ale 22 sierpnia sytuacja może być jeszcze gorsza. Tego dnia mogą się skumulować strajki w linii Ryanair w trzech krajach.

Czytaj także: Ryanair znów zastrajkuje? Co należy się pasażerom

Brytyjscy piloci ze związku BALPA zapowiadają strajk 22 i 23 sierpnia, a potem od 2 do 4 września. Mają długą listę zarzutów wobec pracodawcy: od niezadowalających funduszy emerytalnych przez zbyt niskie benefity rodzicielskie po nieprzejrzystą i niekorzystną dla pilotów strukturę płac.

Piloci zrzeszeni w irlandzkim związku IALPA solidaryzują się z kolegami z brytyjskiego związku, a do tego domagają się po prostu podwyżek. Chcą strajkować tylko 22 sierpnia.

W Portugalii strajkować będzie z kolei personel pokładowy ze związku SNVPAC. Protest przeciwko zamknięciu bazy w Faro, planowanemu na 2020 r., ma potrwać od 21 do 25 sierpnia.

Na razie nie wiadomo, czy strajki w ogóle się odbędą, bo w każdym z krajów trwają mediacje. Najbardziej wątpliwy wydaje się protest w Irlandii, dwa pozostałe są bardziej prawdopodobne. Trudno jednak ocenić ich skalę. Ryanair podał, że członkami BALPA jest tylko ok. 30 proc. pilotów zatrudnionych w brytyjskich bazach, a zapewne nawet spośród nich nie wszyscy będą strajkować. Jednak biorąc pod uwagę skalę działalności Ryanaira w tych trzech krajach, nawet niewielki udział strajkującego personelu może przełożyć się na dziesiątki odwołanych lotów. Jak wynika z danych ch-aviation, Ryanair oferuje obecnie 436 wylotów dziennie z Wielkiej Brytanii, 163 z Irlandii i 107 z Portugalii. Łącznie te kraje odpowiadają za ponad jedną czwartą działalności spółki.

Ryanair, bogata linia z kłopotami

Personel Ryanaira od dawna zwraca uwagę, że linię stać na podwyżki i zaoferowanie lepszych warunków. W 2018 r. irlandzki przewoźnik zarobił 885 mln euro netto, miał ponad 5,3 mld euro przychodów i marżę netto na poziomie 11,5 proc. W samym drugim kwartale 2019 r. linia zarobiła 243 mln euro netto, a w całym roku (liczonym od kwietnia do marca 2020 r.) szacuje zysk na poziomie 750–950 mln euro.

Tak dobre wyniki to w dużej mierze zaleta ścisłej kontroli kosztów, także związanych z wynagrodzeniami. Do jesieni 2017 r. Ryanair odmawiał uznania związków zawodowych i zatrudniał pracowników na mało atrakcyjnych warunkach pozapłacowych, choć same pensje, zwłaszcza pilotów, były nawet wyższe niż u niektórych konkurentów. Wszyscy latający pracownicy linii formalnie byli zatrudnieni na irlandzkich, bardzo korzystnych dla przewoźnika warunkach. Ryanair nie miał problemu z konfrontacją z krajami, które się na to nie godziły – np. gdy władze Francji domagały się zatrudniania zbazowanych załóg na francuskich przepisach, zamknął wszystkie bazy w tym kraju, który jest przecież rynkiem o olbrzymim potencjale.

Czytaj także: Tanie loty i Ryanair, czyli biznesowy model wyzysku pracowników

Wydawałoby się, że linia może zatem pozwolić sobie na lekkie popuszczenie pasa w kwestii warunków zatrudnienia, zmniejszając nieco przychody, ale w zamian zyskując zadowolonych pilotów. Od początku 2018 r. uznaje zresztą niektóre związki zawodowe i prowadzi z nimi negocjacje. Było to wymuszone błędami w planowaniu rozkładu pracy i brakami pilotów jesienią 2017 r.

Jednak choć Ryanair stara się budować wizerunek znacznie lepszego pracodawcy, rozmawia ze związkowcami i podkreśla oferowane pracownikom podwyżki, to w praktyce konflikt trwa. Prezes przewoźnika Michael O’Leary latami nie szczędził krytyki związkowcom, zapowiadając, że w Ryanairze nigdy ich nie będzie. Z kolei związkowcy przez lata krytykowali model biznesowy Ryanaira z pozycji osób zatrudnionych w konkurencyjnych liniach, które przez Ryanaira często notowały gorsze wyniki. To potęgowało animozje i do dziś rzutuje na brak zaufania między stronami.

Czytaj także: Na zachodzie Europy Ryanair ustępuje pracownikom. Na polskich oszczędza [2018]

Ryanair problemów ma więcej

W złotych latach Ryanaira linia mogłaby zmierzyć się z postulatami pracowników. Jednak mimo bardzo dużych zysków przewoźnik chwilowo musi sobie radzić także z innymi problemami. Największym jest uziemienie boeingów 737 MAX. Ryanair co prawda nie zdążył odebrać żadnego samolotu tego typu, ale planował rozpoczęcie dostaw modelu MAX 8 w wersji o zwiększonej liczbie miejsc w 2019 r. Do lata 2020 r. chciał mieć ich we flocie 58, a łącznie ma potwierdzone zamówienia na 135 samolotów. Uziemienie i wstrzymanie dostaw powodują, że teraz Ryanair liczy na co najwyżej 30 tego typu maszyn przed szczytem sezonu letniego 2020 r.

Brak oczekiwanej liczby MAX-ów powoduje, że Ryanair musi ograniczać plany wzrostu ruchu. W lecie 2020 r. spodziewa się wzrostu liczby pasażerów o 3 proc., a nie, jak zakładał, o 7 proc. Linia nie podaje, ile kosztują te opóźnienia, ale utracone przychody są na pewno liczone w milionach euro.

To właśnie opóźnienia dostaw MAX-ów, wespół ze spadającymi marżami, są powodem planowanego zamknięcia bazy w Faro i tym samym konfliktu ze związkowcami w Portugalii. O’Leary niedawno podkreślił, że Ryanair zatrudnia 500 pilotów i 400 członków personelu pokładowego więcej, niż potrzebuje – rekrutował bowiem z założeniem, że flota będzie rosła. Nawet kilkaset osób może stracić pracę jeszcze w tym roku.

Na to wszystko nakładają się ogólnie coraz gorsze wyniki branży lotniczej, wojna cenowa w Europie i problemy operacyjne spowodowane zatłoczeniem nieba. Ryanair jest wciąż jedną z najbardziej rentownych linii lotniczych na kontynencie, ale 11-proc. marża netto nie jest rekordem na tle światowym – przewoźnicy niskokosztowi w obydwu Amerykach mają znacznie lepsze wyniki, Ryanaira wyprzedza nawet koncern IAG, do którego należą British Airways i Iberia. Ryanair w trzech latach poprzedzających ubiegły zarabiał co roku ponad miliard euro netto, teraz nie ma co o tym marzyć.

Równocześnie Ryanair nie może jednak zignorować żądań pracowników. Zwłaszcza pilotów nie da się tak szybko zastąpić (na rynku zaczyna ich brakować, więc wkrótce będzie jeszcze trudniej), a strajk w szczycie sezonu letniego to potężna broń. Ryanair jest ofiarą własnego sukcesu i metod, które go umożliwiły – udziałowcy oczekują wyników podobnych do tych sprzed kilku lat, ale linia będzie musiała podjąć działania zmniejszające rentowność, aby utrzymać pracowników i zapobiec strajkom.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną