Ruchliwa ulica Półwiejska w centrum Poznania to deptak pełen restauracji i niewielkich sklepów. Jeden z nich wyróżnia się… brakiem pracowników. Przez kilka miesięcy punkt o nazwie Take&Go testowano, ale od połowy września dostępny jest dla każdego. Żeby wejść do środka, nie wystarczy stanąć przed drzwiami i czekać na ich automatyczne otwarcie. Wcześniej trzeba ściągnąć na telefon odrębną aplikację, przyłożyć ekran aparatu do oznaczonego miejsca i poczekać, aż inteligentny sklep zeskanuje kod. Dopiero wówczas drzwi Take&Go się otworzą. Można to zrobić o dowolnej porze dnia i nocy, także w niedziele niehandlowe, bo Take&Go żadnych kasjerów nie zatrudnia, więc ustawowe ograniczenia go nie dotyczą. Z pierwszych obserwacji wynika, że właśnie w weekendowe noce punkt cieszy się sporą popularnością.
Oferta na razie przypomina sklepy takie jak Żabka, chociaż więcej jest produktów zgromadzonych z myślą o bardziej wymagającym i bogatszym kliencie. Obok słodyczy i przekąsek znaleźć można kanapki i dania gotowe, idealne na szybki lunch w biurze. Na pierwszy rzut oka półki z towarami wyglądają zwyczajnie, ale bardziej spostrzegawczy klient zauważy, że każdy artykuł ma doczepiony niewielki, półprzezroczysty element, przypominający kod kreskowy. To tzw. etykieta RFID, dzięki której płacenie za zakupy przebiega inaczej niż w zwykłym sklepie. Wybrane artykuły trzeba po prostu położyć przed wyjściem w określonym miejscu, a terminal kasowy sam je zeskanuje dzięki technologii RFID, wyświetli na ekranie ich listę i poprosi o zatwierdzenie transakcji. Pieniądze zostaną pobrane z karty, której dane trzeba podać, ściągając na telefon aplikację sklepu.
Czasochłonne i kosztowne
Nie ma zatem nie tylko kasjerów, ale także tradycyjnych kas. Z drugiej strony nie ma też na razie świeżego pieczywa czy warzyw i owoców, bo znaczniki RFID można przymocować tylko do opakowań, a owijanie w plastik każdego jabłka czy bułki byłoby z dezaprobatą przyjmowane przez bardziej świadomych ekologicznie klientów.