Oczywiście pod warunkiem, że jest się klientem Plusa i dysponuje sprzętem obsługującym nową technologię łączności. Potrzeba smartfonu, tabletu, laptopa albo routera, które działają w technologii z 5G. A z tym na razie jest kłopot. Z docierających wiadomości wynika, że na polskim rynku dziś dostępny jest tylko jeden taki smartfon – Huawei Mate 20 X, kosztujący – bagatela – ok. 5 tys. zł.
W stylu Zygmunta Solorza-Żaka
Po co więc Polkomtel, operator Plusa, zdecydował się na uruchomienie sieci, z której korzystać będą nieliczni? Powodów jest kilka. Po pierwsze, to w stylu Zygmunta Solorza-Żaka, właściciela Plusa, który lubi być pierwszy. Jego Polsat zaczął działalność w Polsce, zanim jeszcze rynek telewizyjny został udostępniony prywatnym operatorom. Dlatego początkowo Polsat nadawał z zagranicy i był dostępny tylko dla tych, którzy mieli anteny satelitarne (stąd to sat w nazwie). Jednak dzięki temu z czasem Solorz uzyskał pierwszą ogólnopolską koncesję dla telewizji naziemnej i na tym fundamencie zbudował swoje imperium.
Zapewne zakłada, że teraz będzie podobnie i pierwsza komercyjna sieć 5G zapewni mu lepszą pozycję w aukcji na nowe częstotliwości radiowe, bez których dalszy rozwój sieci 5G jest niemożliwy. Bo na razie po prostu musiał poświęcić posiadane częstotliwości 2,6 GHz, wykorzystywane przez sieć 4G-LTE. Tu przy okazji warto przypomnieć, że LTE Solorz wprowadził także jako pierwszy, z czego był bardzo dumny. Aukcja na cztery ogólnopolskie rezerwacje częstotliwości z pasma 3,6 GHz w blokach o szerokości 80 MHz (cena wywoławcza 450 mln zł) miała się już odbyć, ale pandemia sprawiła, że procedura została zawieszona.