Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Granica absurdu

Dzisiejsza sytuacja na polsko-niemieckiej granicy przypomina tę sprzed dwóch miesięcy, kiedy to czas oczekiwania na wjazd do Polski wynosił nawet kilkadziesiąt godzin. Dzisiejsza sytuacja na polsko-niemieckiej granicy przypomina tę sprzed dwóch miesięcy, kiedy to czas oczekiwania na wjazd do Polski wynosił nawet kilkadziesiąt godzin. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
Po raz kolejny polski rząd – z powodu własnej nieudolności – paraliżuje jedną z granic Unii Europejskiej. To przedsmak tego, co by nas czekało, gdyby na stałe zlikwidować strefę Schengen.

Długi weekend w Niemczech w połączeniu z mniej restrykcyjnymi przepisami dotyczącymi obowiązku odbycia kwarantanny spowodowały katastrofę logistyczną na granicy. Wiele osób na przejściach w Zgorzelcu i Jędrzychowicach czekało na wjazd do kraju nawet 10 godzin. Także przekroczenie granic w innych miejscach wiążę się z długim postojem. Powtarza się zatem scenariusz sprzed dwóch miesięcy. Wówczas Polska nagle wprowadziła kontrole, chociaż Straż Graniczna była do tego kompletnie nieprzygotowana. Czas oczekiwania na wjazd wynosił nawet kilkadziesiąt godzin. Interweniowała Komisja Europejska, cierpieli nie tylko Polacy, ale też np. jadący tranzytem Litwini, Łotysze i Estończycy. Rząd obiecywał, że to wyjątkowa sytuacja.

Paraliż, który można było przewidzieć

Teraz sytuacja już wyjątkowa nie jest, bo przecież można było się spodziewać, że nowe przepisy zachęcą wielu Polaków mieszkających za granicą do odwiedzenia rodzinnego kraju. Często po raz pierwszy od kilku miesięcy. Od połowy maja nikt, kto na stałe mieszka i pracuje w jednym z krajów strefy Schengen albo w Szwajcarii czy Wielkiej Brytanii, nie musi iść na kwarantannę po przyjeździe do Polski. Nie oznacza to jednak, że zostały zmienione inne zasady przekraczania granicy. Wciąż do Polski mogą wjechać tylko nasi obywatele, osoby stale tu mieszkające lub przybywające do pracy. Ruch turystyczny i odwiedziny u bliskich dla cudzoziemców są zakazane.

Tak było: Przygraniczne dramaty i protesty. Na co czeka PiS?

Gdybyśmy pożegnali Schengen…

Ruch drogowy jest tym większy, że

  • koronawirus w Polsce
  • Schengen
  • Reklama