Pakiet stymulacyjny, uzgodniony w środę wieczorem przez partie niemieckiej koalicji CDU, CSU i SPD, przeszedł najśmielsze oczekiwania ekspertów. Jego centralnym punktem jest obniżka podatku VAT przez pół roku: od lipca do grudnia. Podstawowa stawka spadnie z 19 do 16 proc., a obniżona z 7 do 5 proc. To dla rządu najlepsza droga, aby zachęcić obywateli do zakupów.
Czytaj też: Jak Niemcy wrócą do normalności?
Deficytu się nie boją
Nie wiadomo, ile z tej obniżki firmy zatrzymają dla siebie, a ile wykorzystają, by obniżyć ceny. Wiadomo, że ten manewr będzie kosztował budżet ok. 20 mld euro. Dodatkowo niemieckie rodziny dostaną jednorazowe wsparcie w wysokości 300 euro na każde dziecko. Cały pakiet koniunkturalny obejmuje łącznie aż kilkadziesiąt różnych form wsparcia: obniżkę cen prądu, zwiększenie dopłat do zakupu aut elektrycznych, dodatkowe wsparcie dla firm zagrożonych upadłością, dotacje dla kolei i transportu publicznego, wyrównanie podatkowych strat w budżetach gmin. Szczególnie ten ostatni aspekt wydaje się ważny w zestawieniu z Polską, bo nasz rząd z powodów politycznych nie zamierza istotnie wesprzeć samorządów.
Aż 50 mld euro Niemcy chcą przeznaczyć na inwestycje w branże przyszłości – przyspieszona zostanie np. budowa infrastruktury 5G, a kraj ma być liderem w pracach nad wodorem jako paliwem przyszłości.
Po ogromnych środkach przeznaczonych na ratowanie miejsc pracy i wspieranie branż szczególnie dotkniętych koronakryzysem to kolejny dowód, że w bardzo krótkim czasie rząd pod kierunkiem