Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Student w wielkim mieście

Skutki studiów zdalnych

Studenci naciskają na obniżkę czesnego, uważając, że zdalne studia odbiegają jakością od tradycyjnych. Studenci naciskają na obniżkę czesnego, uważając, że zdalne studia odbiegają jakością od tradycyjnych. Mirosław Gryń / Polityka
Od października większość uczelni przeszła na zdalne nauczanie. To dla studentów kompletna zmiana stylu życia. I ekonomiczny szok dla miast akademickich.
Puste korytarze Collegium Maius Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.Robert Woźniak/Forum Puste korytarze Collegium Maius Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Studiujący zdalnie nie chcą zostawać w rodzinnych domach. Większość w październiku wraca do miast, żeby poszukać pracy. Student niemieszkający z rodzicami musi wydać na swoje utrzymanie 2,6 tys. zł miesięcznie, o 500 zł więcej niż przed rokiem – dowiadujemy się z najnowszej edycji cyklicznego raportu „Portfel studenta 2020”, przygotowywanego przez Związek Banków Polskich. W tym roku akademickim będzie jednak trudniej takie pieniądze zarobić. O pracę jest ciężej, a zlecenia są mniej finansowo atrakcyjne niż przed pandemią. Stawki spadły przeważnie do poziomu pensji minimalnej. Mimo to – jak szacuje Centrum Badawcze Flow – aż 60 proc. studentów wróci do miast. Rodzicom przeważnie też się nie przelewa, a na miejscu dorobić jeszcze trudniej.

Jednak stałe pozycje w „Portfelu studenta 2020”, czyli miesięcznie dwa wyjścia na imprezę ze znajomymi z grupy (100 zł) oraz dwie randki w restauracji (130 zł) przestały być stałe. To widać gołym okiem – miejsca, w których kiedyś było pełno, opustoszały. – Ludzie unikają tłoku, zamkniętych pomieszczeń – twierdzi Daniel Stenzel, rzecznik prezydent Gdańska. – Dopóki dopisywała pogoda, gromadzili się jeszcze w ogródkach, do klubów raczej nie pójdą już chętnie – mówi.

Tłoku nie ma

Nie wybiera się do nich na razie Anna, studentka III roku prawa, do niedawna regularnie dorabiająca jako recepcjonistka w trójmiejskich hotelach, teraz kompletnie bez kasy. Hotele nie potrzebują dodatkowych recepcjonistek, w weekendy już nie trafiają się też superintratne zlecenia w charakterze hostessy na imprezach firmowych, od 30 do nawet 50 zł za godzinę. Sezon firmówek zaczynał się we wrześniu. Przed pandemią można się było w dużych miastach utrzymać, od września pracując tylko w weekendy: na imprezach integracyjnych dużych korporacji, przy różnego rodzaju festiwalach czy targach.

Polityka 41.2020 (3282) z dnia 06.10.2020; Rynek; s. 42
Oryginalny tytuł tekstu: "Student w wielkim mieście"
Reklama