Krauze najwyraźniej nie spodziewał się, że sprawa zostanie odgrzana właśnie teraz. CBA przyszło po niego, gdy przebywał w gdyńskim domu. Ma stąd piękny widok na morze, przed laty miasto pozwoliło mu przyciąć konary drzew. Jego sąsiad, nieżyjący już reżyser Jerzy Gruza, takiej łaskawości samorządu nie dostąpił.
Upadek zaczął się w 2007 r. na 40. piętrze hotelu Marriott, gdzie miał apartament. W latach 2010–14 deweloperska firma Polnord, którą Krauze kontrolował przy pomocy Prokom Investments (inwestycyjnej czapki jego biznesów), miała jeszcze dobrą pozycję na rynku. Ta giełdowa spółka na trwałe zapisała się w krajobrazie Warszawy zbudowanym przez siebie Miasteczkiem Wilanów. Tego warszawskiego osiedla, a dokładniej – włożonej w ziemię instalacji kanalizacyjnej, dotyczyć miałby sugerowany przez prokuraturę przekręt.
1.
Narracja poznańskiej Prokuratury Rejonowej na pierwszy rzut oka wydaje się spójna. Biznesmen, pogrążający się w finansowych kłopotach, postanowił wyciągnąć z zadłużonego Polnordu nieco gotówki. Prokom Investments sprzedał więc deweloperowi za prawie 73 mln zł wierzytelność, którą prokuratura uważa za fikcyjną. Ta wierzytelność dotyczy instalacji kanalizacyjnej w Miasteczku Wilanów, na gruntach dzierżawionych wieczyście przez Prokom Investments. Zdaniem PI miasto za jej użytkowanie powinno płacić, ale tego nie robi. Strony się procesują. Więc te 73 mln zł PI otrzymało od Polnordu za instalację kanalizacyjną, za którą miasto nie płaci.
Prokuratura kwestionuje fakt, że uzyskanie pieniędzy od miasta było możliwe. Po wyjściu Krauzego z Polnordu w 2017 r. zakwestionował to także nowy zarząd tej firmy i zgłosił sprawę do prokuratury. Sąd Rejonowy w Poznaniu, uwalniając Krauzego z aresztu, ma jednak wątpliwości, ponieważ w 2018 r.