Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Rynek

Ciemne niebo nad Berlinem

Berlin: jak trudno dziś zbudować lotnisko

Lotnisko Berlin Brandenburg i samoloty pasażerskie, które z powodu koronawirusa mają przerwę w lataniu. Lotnisko Berlin Brandenburg i samoloty pasażerskie, które z powodu koronawirusa mają przerwę w lataniu. Getty Images
Nowy, wielki port lotniczy Berlin Brandenburg jest wreszcie gotowy. Ale fety nie będzie. Powstawał aż 14 lat (9 lat po terminie). Kosztował majątek, ponad 6 mld euro. I dalej będzie potrzebował państwowej kroplówki.
Lech Mazurczyk/Polityka

W sobotę, 30 października 2020 r. na dwóch równoległych pasach startowych mają równocześnie wylądować samoloty linii Lufthansa i easyJet: dwaj najważniejsi użytkownicy berlińskiego portu. To w zasadzie jedyna atrakcja (i to też, jeśli dopisze pogoda) podczas oficjalnego otwarcia nowego lotniska pod Berlinem imienia Willy’ego Brandta. Nowy port rusza z wieloletnim opóźnieniem i zdążył już przejść do historii jako symbol porażek Niemców przy realizacji wielkich projektów infrastrukturalnych.

Tymczasem samo otwarcie nowego terminalu jest paradoksalnie sukcesem, na który w ostatnich latach mało kto liczył. W maju 2012 r., zaledwie kilkanaście dni przed pierwszym planowanym terminem inauguracji, ówczesny burmistrz Berlina Klaus Wowereit oświadczył, że lotnisko zacznie działać z opóźnieniem. W następnych miesiącach na jaw wyszła ogromna liczba usterek i błędów konstrukcyjnych, a kolejni szefowie spółki odpowiedzialnej też za budowę lotniska podawali daty otwarcia tylko po to, żeby potem się z nich wycofywać. Z czasem zaczęły pojawiać się głosy ekspertów i polityków wzywające do podjęcia radykalnych kroków. Włącznie ze zburzeniem terminalu i budową nowego. Jednak udziałowcy lotniska, czyli Berlin, Brandenburgia i niemiecki rząd federalny, takiego scenariusza za wszelką cenę starali się uniknąć.

Miało być tanio

Sukces zazwyczaj ma wielu ojców, ale udaną reanimację nowy port zawdzięcza tak naprawdę jednej osobie. To Engelbert Lütke Daldrup, który przejął stery na berlińskich lotniskach w 2017 r. – Wielu wytykało mu wówczas, że nie ma doświadczenia w budowaniu portów, jest zwykłym urzędnikiem. Jednak wieloletnia kariera urzędnicza, najpierw w Lipsku, a potem w Berlinie, okazała się atutem inżyniera Daldrupa, pomógł też jego charakter.

Polityka 44.2020 (3285) z dnia 27.10.2020; Rynek; s. 47
Oryginalny tytuł tekstu: "Ciemne niebo nad Berlinem"
Reklama