JOANNA SOLSKA: Najpierw był szok, teraz w biznesie rodzi się agresja.
PROF. KRZYSZTOF OBŁÓJ: Reakcje przedsiębiorców i menedżerów na pandemię zaczęliśmy badać od jej początku, obecny raport jest już piąty. Pierwszy rzeczywiście pokazał szok i zaprzeczenie przy wstępnych sygnałach o zagrożeniu. Do firm, którymi kierują badani, dotarły one wcześniej, ponieważ są one silniej powiązane z gospodarką globalną. Zaczęły się zakłócenia w dostawach z Azji. Pierwsza reakcja – nieprawda, to niemożliwe. Ten okres trwał jednak krótko.
Czytaj też: Zmęczenie, stres, narcyzm zbiorowy. Wirus nas ogrywa
Do pierwszego lockdownu.
Wtedy nastąpiła pełna mobilizacja, w działaniu widać adrenalinę, jaką wyzwoliło wielkie wyzwanie i duże poczucie odpowiedzialności. Działali w przekonaniu, że dadzą radę, dostosują się do drastycznie zmienionych warunków. Cały nacisk położono na bezpieczeństwo, firmy zamknęły się na świat zewnętrzny. Nasi menedżerowie wiedzieli, co mają robić. Wielkie kryzysy, a do takich należy pandemia, są opisane zarówno w teorii zarządzania, jak i w psychologii, w pewnym stopniu można się do nich przygotować.
Rządzący tych książek nie przeczytali.
Nie tylko w Polsce.
Wasza próba badawcza nie jest reprezentatywna.
W sytuacjach krytycznych próby reprezentatywne mają małe znaczenie, one się sprawdzają w warunkach normalnych. Pandemia dotyka różne grupy w niejednakowym stopniu. Chcieliśmy spojrzeć na tę, która – teoretycznie – powinna sobie poradzić w nowej, dramatycznej sytuacji najlepiej.