PZU nie ma na razie ani jednego klubu fitness. Deklaruje, że będzie na tym rynku tylko pośrednikiem. Zamierza sprzedawać uprawniające do korzystania z klubów karty przedsiębiorstwom, które podpiszą z nim umowę. Na wzór karnetów MultiSport, oferowanych przez Benefit Systems SA, lidera branży, do którego należy 160 klubów. Drugą największą w Polsce siecią jest Calypso Fitness, z 57 klubami.
Za zamkniętymi drzwiami siłowni odbywa się więc teraz przegrupowanie sił. Wyścig ruszy wraz ze zniesieniem lockdownu. Wielu właścicieli już zresztą podpisało umowy z PZU. Liczą, że dzięki ubezpieczycielowi zyskają nowych klientów, którzy wcześniej nigdzie nie ćwiczyli. Inni boją się, że wielka państwowa firma zdominuje, skolonizuje rynek i będzie im dyktować warunki.
Czytaj też: Pisowski multitasking. Wspólne interesy prezeski PZU i rektora UW
PZU wchodzi w nową branżę
PZU do wejścia w nową dla siebie branżę fitness przymierzało się od kilku lat. Do projektu zapaliła się grupa osób powiązanych z Witoldem Ziobrą, bratem ministra sprawiedliwości, kiedy ten jeszcze pracował w PZU. W zarządzie Link 4, należącym do grupy PZU, ciągle zasiada żona ministra. Wpływy tzw. ziobrystów w państwowej spółce ubezpieczeniowej były wtedy większe, ale projekt wejścia PZU do siłowni nie został porzucony. Firma doradcza Deloitte w raporcie za 2019 r. szacowała, że na karnety w siłowniach Polacy wydają ponad 4,2 mld zł rocznie. Audytor uważa, że te przychody będą rosły. Przed pandemią siłownie odwiedzało 3 mln Polaków, w tym prawie 1,2 mln z kartami MultiSport Benefit Systems. Do zarobienia jest więc sporo pieniędzy.