W czerwcu zamówiłem skodę octavię RS. Ostatnio dzwonił sprzedawca, że będzie w kwietniu przyszłego roku. Pomijając długi czas oczekiwania, co myślicie o jakości samochodów, które będą wyprodukowane w czasie tego zamieszania?” – dopytuje się na forum SkodaClub.pl uczestnik dyskusji „czas oczekiwania”. Wśród dyskutantów dominują minorowe nastroje. Złożyli u dilerów Skody zamówienia na nowe auta, wpłacili zaliczki i teraz czekają, kiedy siądą za kierownicą. Wygląda, że nieprędko.
Wszyscy korzystali ze skodowskiego konfiguratora, czyli systemu dającego nabywcy możliwość personalizacji auta, dobrania typu silnika, koloru nadwozia, tapicerki, kół, wyposażenia dodatkowego itd. Według takiego zamówienia na fabrycznej taśmie powstaje potem wymarzone auto. W normalnych warunkach jest do odbioru po kilku–kilkunastu tygodniach, jednak dziś warunki nie są normalne, czekać trzeba wiele miesięcy. Wszyscy pocieszają się, że dziś tak kupuje się auta nie tylko w Skodzie. „Czas czekania na nowego citroëna to 1,5 roku. Toyota 1–3 miesięcy (podobnie mitsubishi), volvo rok, opel 14 miesięcy” – wylicza jeden z uczestników forum.
– Mamy sytuację wyjątkową, jakiej od 30 lat nikt w Polsce nie widział. W salonach właściwie nie ma aut, które można byłoby kupić od ręki. Najwyżej pojedyncze sztuki w najmniej atrakcyjnych wersjach. Znikły znane elementy handlu – marketing, upusty, promocje, wyprzedaże. Mamy za to podwyżki cen i czas oczekiwania na realizację zamówienia, który wydłużył się dwu–trzykrotnie – wyjaśnia Marek Konieczny, partner zarządzający w firmie Dealer Consulting, były prezes Związku Dealerów Polskich.
Czipageddon
Ledwie po ubiegłorocznych lockdownach fabryki ruszyły pełną parą, bo klienci wyjątkowo spragnieni są nowych aut, a tu znów trzeba ograniczać lub zatrzymywać produkcję i wysyłać pracowników na postojowe.