Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Ikea walczy z covidem i kontrowersji się nie boi

Na klientów kupujących w sieci Ikea czekają od niedawna dwie niespodzianki. Na klientów kupujących w sieci Ikea czekają od niedawna dwie niespodzianki. Rendy Novantino / Unsplash
W Wielkiej Brytanii Ikea obniża pensje niezaszczepionym chorym, a u nas sprawdza covidowe certyfikaty przed wejściem do sklepu. Czy inne sieci odważą się i pójdą jej śladem?

Na klientów kupujących w sieci Ikea czekają od niedawna dwie niespodzianki. Ta pierwsza raczej nikogo nie cieszy, bo szwedzki gigant, jak praktycznie wszystkie inne sklepy duże i małe, podniósł ceny swoich produktów, wskazując na coraz droższe surowce i transport. Jak twierdzi Ikea, średnio na całym świecie jej asortyment podrożał o 9 proc., ale łatwo znaleźć artykuły, które dotknęła dużo większa inflacja, sięgająca nawet 50 proc.

Druga niespodzianka wzbudza dużo większe emocje, do tego bardzo skrajne. Ikea, jako pierwsza i na razie wciąż jedyna z dużych sieci handlowych w Polsce, zaczęła kontrolę certyfikatów covidowych. Najpierw wpuszcza do sklepu wszystkich chętnych, ale po osiągnięciu limitu 1 osoby na 15 m kw. zaprasza tylko zaszczepionych, ozdrowieńców oraz osoby z aktualnym negatywnym wynikiem testu. Ci zgodnie z przepisami do limitów się nie wliczają. Pozostali muszą czekać w kolejce, aż zwolnią się dla nich miejsca.

Ikea wychodzi przed covidowy szereg

Jedni się cieszą i wskazują, że ktoś wreszcie zaczął dbać o bezpieczeństwo klientów. Inni zaś złorzeczą i nazywają taką politykę „segregacją sanitarną”. Jednak Ikea zdaje się krytyką nie przejmować, zwłaszcza że prawo jest jak najbardziej po jej stronie. Szwedzka sieć nie pierwszy raz daje w ten sposób do zrozumienia, że ma swoje zasady i nie boi się ich bronić. W 2019 r. z krakowskiego sklepu został zwolniony pracownik, który na wewnętrznym forum firmy ostro krytykował osoby LGBT, posiłkując się, jak twierdził, cytatami z Biblii. Do dziś toczy się proces przeciw osobie, która kierowała wówczas lokalnym działem personalnym i podjęła decyzję o rozstaniu z owym pracownikiem. Mimo zmasowanej krytyki ze strony środowisk konserwatywnych Ikea się nie ugięła.

W Polsce dziś kontrowersje wzbudza sprawdzanie certyfikatów covidowych, które stało się normą we Włoszech, Francji czy Niemczech. Tymczasem w Wielkiej Brytanii sieć idzie dużo dalej. Osoby niezaszczepione, kierowane na izolację, dostają od niedawna znacznie mniejszy zasiłek chorobowy – taki, jakiego wymagają brytyjskie przepisy (niespełna 100 funtów tygodniowo). Inni chorzy pracownicy Ikei mogą liczyć na znacznie wyższe „chorobowe”, równe normalnej płacy (400–450 funtów tygodniowo). W polskich warunkach takie rozgraniczenie byłoby niezgodne z prawem, ale w Wielkiej Brytanii firmy same decydują, czy chcą podnieść zasiłek dla nieobecnego z powodu choroby pracownika, czy też płacić ustawowe minimum.

Szwedzi wyznaczają standard

Wiele firm, nawet znanych, raczej boi się wychodzić przed szereg, unikając angażowania się w spory światopoglądowe (a taki charakter ma ten dotyczący pandemii). Ikea wychodzi zapewne z bardzo prostego założenia: jest marką świetnie rozpoznawalną, a klienci dokładnie wiedzą, czego się mogą spodziewać po jej ofercie. Nawet jeśli niektórzy z powodu kontrowersji zdecydują się bojkotować sieć, jest i będzie to grono bardzo nieliczne. Świadczą o tym chociażby kolejki osób bez certyfikatów przed sklepami. Gdyby większość z nich była oburzona „segregacją sanitarną”, poszukałaby innego miejsca na zakupy. Jeśli mimo to decydują się czekać, Ikea jest dla nich z jakichś powodów pożądanym sklepem.

Nie znaczy to oczywiście, że Ikea to obraz wszelkich cnót. Chociażby stosowana przez nią optymalizacja podatkowa od lat jest przedmiotem krytyki. Jednak w pandemii rola wyznaczających standardy, nawet te kontrowersyjne, chyba się Szwedom podoba. I zapewne wielu klientom też.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną