Jedni analitycy spodziewali się podwyżki stóp o 50 pkt bazowych (potocznie o 0,5 proc.), inni nawet o 125 pkt. Ostatecznie Rada postanowiła zareagować nieco odważniej z powodu gwałtownego osłabienia naszej waluty i spodziewanego kolejnego skoku inflacji. Jednak podwyżka stóp o 75 pkt bazowych raczej nie zadowoli inwestorów, w panice pozbywających się złotego w ostatnich dniach. Nasza waluta tanieje w pierwszej reakcji na komunikat RPP, chociaż przed nim udało się osiągnąć kurs 4,88 zł za euro.
Czytaj też: Visa i Mastercard blokują transakcje Rosjan. Chiny na pomoc?
Złoty środek dla złotego
Dzisiaj nawet trudno przewidywać, do jakiego poziomu wzrośnie w Polsce inflacja w najbliższych miesiącach. Eksplozja cen ropy naftowej, gazu ziemnego czy zbóż na światowych rynkach połączona z mocnym osłabieniem złotego to prawdziwy inflacyjny koktajl. Dzisiejsza decyzja Rady wydaje się zatem próbą znalezienia złotego środka między ochroną złotego i koniunktury gospodarczej. Bo teraz wszystkich straszy widmo stagflacji, czyli stagnacji połączonej z szybkim wzrostem cen.
To na pewno nie koniec cyklu podwyżek stóp. Już teraz raty kredytów hipotecznych są o prawie połowę wyższe niż we wrześniu ubiegłego roku. Gdzie jest granica? Przed rosyjską inwazją wydawało się, że stopa referencyjna dojdzie do poziomu 4–4,5 proc. Po dzisiejszym posiedzeniu Rady wynosi ona już 3,5 proc., a wielu analityków wieszczy wkrótce poziom ponad 5 proc. Natomiast Komisja Nadzoru Finansowego każe bankom udzielającym kredyty wyliczać zdolność klientów, zakładając stopę referencyjną wynoszącą aż 7,5 proc.
Czytaj też: