Polski węgiel miał nam gwarantować bezpieczeństwo energetyczne, jeśli nie przez 200 lat, jak kiedyś obiecywał prezydent Duda, to przynajmniej jeszcze przez 30. Takie były optymistyczne założenia. A dziś okazuje się, że nie tylko niczego nie gwarantuje, ale staje się coraz większym obciążeniem i zagrożeniem. Górnicy żądają bowiem, by energetyka płaciła za śląskie czarne złoto jak za złoto prawdziwe. A przynajmniej tak jak płaci się za węgiel ARA, czyli w europejskim centrum handlu węglem w portach Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia.
Węgiel z polskich kopalń droższy od zagranicznego
Agencja Rozwoju Przemysłu monitorująca polski rynek węgla opublikowała właśnie dane dotyczące sprzedaży węgla między lipcem a sierpniem (ARP raportuje co dwa miesiące). Z raportu wynika, że w ciągu miesiąca ceny polskiego węgla sprzedawanego krajowym elektrociepłowniom wzrosły o blisko 200 proc.! Z 455,22 do 1338,35 zł za tonę. Oczywiście dziś niejeden użytkownik domowego węglowego pieca dałby tyle z pocałowaniem ręki, ale to są ceny netto za energetyczne miały. „Tym samym już w sierpniu węgiel dostarczany ciepłowniom przez polskie kopalnie (po niemal 55 zł/GJ) był droższy od węgla przypływającego z Ameryki Południowej, Afryki, Australii czy Azji do portów ARA (52 zł/GJ). Od tego czasu ceny w portach ARA (Amsterdam-Rotterdam-Antwerpia) jeszcze zauważalnie spadły (do 51 zł/GJ)” – komentuje Bartłomiej Derski w portalu WysokieNapiecie.pl.
Okazuje się więc, że tej zimy ciepłownicy będą nas grzać droższym węglem niż ten, który moglibyśmy kupić w portach ARA. Rodzi się pytanie: to po co nam krajowe kopalnie, w które nieustannie pompujemy z publicznej kasy grube miliardy, skoro w krytycznej sytuacji dążą do maksymalizacji zysków, nie zwracając uwagi na koszty społeczne?