Od kilku dni polskie spółki publiczne pokazują sprawozdania finansowe za III kw. 2022 r. Wyniki banków nie pozostawiają złudzeń: tak źle nie było od dawna. Bank Millennium zaksięgował w III kw. ponad 1 mld zł straty netto, co jest najgorszym jego rezultatem w historii. Pekao stracił w tym czasie 543,6 mln zł, ING miał 317,3 mln zł straty, a Alior 62,6 mln. Wyróżnił się jedynie Santander, który zaksięgował 279,6 mln zł zysku netto, o 49 proc. mniej niż rok wcześniej. W tym tygodniu wyniki pokażą PKO BP, BNP Paribas, BOŚ i mBank. Ten ostatni prawdopodobnie zanotuje stratę jeszcze większą niż Millennium, co będzie najgorszym kwartalnym wynikiem w historii jego działalności.
Czytaj także: Sektor bankowy ma się źle, ale to my płacimy za pazerność rządu
Banki notują straty. Dlaczego jest tak źle?
Głównym powodem tak słabych rezultatów jest zaksięgowanie kosztów wakacji kredytowych (banki dokonały korekty przychodów odsetkowych), czyli rządowego programu przewidującego zawieszenie płatności czterech rat kredytów mieszkaniowych w 2022 i kolejnych czterech w 2023 r. W lipcu dziewięć notowanych na GPW banków (bez Getin Noble) oszacowało, że wakacje kredytowe będą je kosztować 12–13 mld zł brutto przy średnio 67 proc. partycypacji w programie (wartość portfela kredytowego, która zostanie objęta zawieszeniem płatności rat). Od tamtej pory BNP Paribas i Alior zdążyły już podwyższyć swoje szacunki, uznając, że były zbyt optymistyczne (z punktu widzenia banku) – im wyższa partycypacja, tym większe koszty musi zaksięgować kredytodawca.
Na tym nie koniec, bo w III kw. banki zawiązywały rezerwy na spory i ugody z frankowiczami. Najwięcej, bo aż 2,34 mld zł, dołożył mBank, który na początku listopada wyszedł do klientów zadłużonych we franku szwajcarskim z propozycją masowych dobrowolnych ugód. Niemal 500 mln zł zawiązał też Bank Millennium (w tym 50 mln zł rezerw na portfel przyjętego Euro Banku), który klientom ugody proponuje już od niemal dwóch lat.
Czytaj także: Ostatnia szarża banków? TSUE zdecyduje ws. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału
Co z tradycyjną działalnością banków?
Poza wymienionymi czynnikami jest jeszcze bieżąca działalność banków, niezwiązana z regulacjami czy zmianą linii orzeczniczej polskich sądów. Tutaj też nie jest najlepiej. Wskutek dużego wzrostu stóp procentowych i zmiany rekomendacji KNF gwałtownie spadła zdolność kredytowa klientów i chęć dalszego zadłużania się. Według Biura Informacji Kredytowej (BIK) we wrześniu 2022 r. wartość udzielonych kredytów mieszkaniowych sięgnęła 2,4 mld zł i była o 71,3 proc. niższa niż rok wcześniej. W sierpniu wartość ta wyniosła jeszcze mniej – 2,2 mld zł – i była tym samym najniższa od 14 lat, czyli odkąd BIK zbiera szczegółowe dane o sprzedaży kredytów. Co z innymi produktami? We wrześniu wartość kredytów gotówkowych zmalała o 8,2 proc. rok do roku, ratalnych o niemal 5 proc., zaś kwota limitów na kartach kredytów skurczyła się o 8,6 proc.
Jeszcze na początku roku banki opóźniały podwyżki oprocentowania lokat, co zwiększało ich marżę odsetkową. Nie miały do tego motywacji – nawet przy niskim oprocentowaniu były nadpłynne (miały znacznie więcej depozytów, niż były w stanie udzielić kredytów). To się jednak zmieniło. Wskutek słownych interwencji polityków Zjednoczonej Prawicy oraz działań zależnych od skarbu państwa PKO BP i Pekao na rynku wzrosło średnie oprocentowanie depozytów terminowych. Według danych Narodowego Banku Polskiego we wrześniu przeciętne oprocentowanie depozytów sięgnęło 5,5 proc., podczas gdy jeszcze rok temu było to 0,3 proc., a w marcu 2022, czyli już po kilku podwyżkach stóp procentowych, 1,5 proc. Polacy chętnie przenoszą tam swoje pieniądze. Wartość najpopularniejszych lokat (zakładanych na 1–3 miesiące) sięgnęła we wrześniu 25 mld zł, rok temu było to przeszło 10 mld zł. Dla banków oznacza to wzrost kosztów odsetkowych i tym samym ograniczenie marży.
Jakie dla banków w Polsce będą kolejne kwartały?
Końcówka roku będzie dla banków lepsza niż poprzednie dwa kwartały. Głównie z powodu braku jednorazowych wysokich kosztów, które dotknęły sektor w II i III kw. O ile w III kw. w sektor uderzyły rezerwy na wakacje kredytowe, o tyle w II kw. wyniki sektora obniżyła sięgająca 3,2 mld zł składka na system ochrony banków komercyjnych (SOBK), który współfinansował przymusową restrukturyzację Getin Noble Banku.
W najbliższym czasie sektor będą wspierać przede wszystkim wyższe dochody odsetkowe, ale też obniżka corocznych składek na fundusz gwarancyjny w BFG. Z drugiej strony banki dorzucą się na fundusz wsparcia kredytobiorców (FWK). Niektóre podmioty nadal będą tworzyć rezerwy frankowe, zaczną też obserwować, jak wysoka inflacja i kryzys energetyczny pogarszają sytuację firm i utrudniają im regularne spłacanie zobowiązań, co zmusi je do zawiązania rezerw na tzw. niespłacane kredyty (NPL). Sektor nadal będzie się borykać z małą sprzedażą kredytów mieszkaniowych i zastojem na rynku kredytów inwestycyjnych dla firm. Niewykluczone też, że dalsza przecena obligacji skarbu państwa będzie obniżać fundusze własne sektora, a słabsze podmioty będą na granicy spełniania wymogów kapitałowych.
Do czego prowadzi słabość banków?
Wszystko to sprawia, że wyniki sektora są pod dużą presją, a ich prognozowanie jest obarczone dużym ryzykiem. Mówili o tym prezesi i wiceprezesi banków podczas okrągłego stołu zorganizowanego przez Politykę Insight i Deloitte w ramach konferencji „Ryzyka i Trendy 2022”. Wskazywali, że sektor boryka się z ogromną falą nieprzewidywalności i niestabilności, co utrudnia podejmowanie decyzji i bieżącą działalność. Sprawia, że muszą zajmować się dostosowywaniem do rosnącej fali regulacji, restrukturyzacją własnego biznesu i bazy kapitałowej – zamiast finansowaniem potrzeb klientów.
Czytaj także: RPP odzyskuje głos. Glapiński przestaje mieć lekko, łatwo i przyjemnie
Twierdzili, że zdrowy i stabilny sektor bankowy ma do odegrania ważną rolę we wspieraniu gospodarki w czasach kryzysu, transformacji energetycznej, finansowaniu projektów atomowych i dozbrajaniu armii. Bez taniego dostępu do kapitału (w Polsce dominuje jednak finansowanie bankowe, a nie kapitałowe) polskie firmy mogą – jak sugerują przedstawiciele banków – stracić bezpowrotnie szansę na uczestnictwo w odbudowie Ukrainy.