Recepta jest prosta i zgodna z zasadami praktykowanymi w czasach PRL: jeśli nie wiesz, co zrobić, powołaj komisję. W tym przypadku ma to być „Komisja do zbadania polityki energetycznej Polski w latach 2007–2015”. Można też powiedzieć, że będzie to komisja do spraw zbadania zbrodni Tuska. Jej powołanie zapowiedział prezes i to nie podczas jednej z rutynowych gawęd na spotkaniu z lokalnymi działaczami PiS gdzieś na dalekiej prowincji, ale oficjalnie na konferencji prasowej w towarzystwie premiera Morawieckiego.
Kaczyński i Morawiecki z Ministerstwa Prawdy
Nie wiem, czy obaj panowie byli całkiem świadomi, co robią i co mówią, ale można było odnieść wrażenie, jakby odtwarzali sceny z „Roku 1984” George’a Orwella. Okazuje się bowiem, że będzie to nie komisja do spraw energetyki, ale komisja do spraw… prawdy. „W naszym życiu publicznym jest bardzo wiele nieprawdy – mówił prezes. – Walka polityczna właściwa w kraju demokratycznym jest rzeczą, od której nie można się uchylać i która jest ceną demokracji, ceną praw obywatelskich, ceną wpływu obywateli na bieg spraw publicznych. Ale ta walka polityczna nie powinna się odbywać w zupełnym już oderwaniu od prawdy, zupełnym oderwaniu od faktów”. „Widzimy też doskonale, że niektórzy cały czas próbują ukryć swoje działania z przeszłości, przemalować swój wizerunek, zmienić nastawienie, zmienić świadomość Polaków, a Polacy zasługują na prawdę” – wtórował mu premier.
Komisja do zbadania polityki energetycznej Polski w latach 2007–15 będzie więc takim polskim odpowiednikiem orwellowskiego Ministerstwa Prawdy. Pamiętacie bohatera książki Winstona Smitha, pracownika resortu prawdy? Zajmował się usuwaniem nazwisk ewaporowanych (czyli „znikniętych”) osób, korygował błędne prognozy rządu z przeszłości, by były aktualnie trafne, usuwał informacje o niespełnionych obietnicach partii i rządu, czyli ogólnie naginał przeszłość do potrzeb teraźniejszości.