Wszystkie kolory wodoru
Nadciąga epoka wodoru. Polska już produkuje, ale nie ten co trzeba
W Sanoku nowa epoka już się zaczęła. Powstała tu pół roku temu pierwsza w Polsce samorządowa spółka wodorowa Hydro Sanok. „Rada Miasta Sanoka wyraża poparcie dla działań Sanockiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej sp. z o.o. (...) zmierzających do realizacji inwestycji, która obejmie przede wszystkim: utworzenie własnych źródeł wytwórczych energii elektrycznej – instalacji fotowoltaicznej; instalacji nowoczesnej pompy ciepła obniżającej emisje dwutlenku węgla oraz gazów cieplarnianych, przy równoczesnym zwiększeniu produkcji energii; budowę magazynu energii, budowę instalacji do elektrolizy, oraz budowę stacji tankowania wodoru” – czytamy w uchwale rady miasta.
Inwestycja będzie kosztowała 1,5 mld zł, których Sanok oczywiście nie ma. Ale ma za to japońskich inwestorów, którzy weszli do spółki wodorowej i gotowi są finansować pierwszy w Polsce prowadzony na przemysłową skalę zakład produkcji zielonego wodoru. Zielonego, bo będzie wytwarzany z zielonego prądu w trakcie elektrolizy wody. Ta będzie pochodziła z Sanu, a niezbędnej energii odnawialnej dostarczy własna 300-hektarowa farma fotowoltaiczna.
Ciepłem powstającym w procesie rozkładu wody na wodór i tlen ogrzeje się Sanok, który dziś ogrzewa się węglem i z tego powodu ma kłopoty. Do dekarbonizacji zmusza miasto nie tylko smog, ale też coraz droższe opłaty za emisję CO² i inne unijne regulacje podnoszące koszt ciepła. Miejski wodór zasili też autobusy, które Sanok zamierza wprowadzić, a ponieważ gazu będzie więcej i będzie zielony, to ze sprzedażą nie powinno być kłopotu. Zwłaszcza że ma być 17 razy tańszy niż ten, który sprzedają niemieckie firmy – obiecuje burmistrz Sanoka Tomasz Matuszewski, wodorowy entuzjasta.
Zielony wodór to nasza przyszłość. Dzięki niemu mamy szanse uwolnić się od paliw kopalnych.