Sprawa dotyczy tzw. bezumownego (gdy umowy sądy zaczęły unieważniać) korzystania z kapitału. Banki składają o to pozwy przeciwko kredytobiorcom, przekonując, że przecież klient dzięki pożyczonym pieniądzom nie tylko kupił kiedyś nieruchomość, ale też przez lata mógł z niej korzystać – mieszkać sam albo wynajmować innym. Podstawą argumentacji banków jest to, że nie może być zupełnie darmowego kredytu, bo to niesprawiedliwe chociażby wobec kredytobiorców złotowych. Na łamach „Polityki” wyjaśniał to niedawno Cezary Kowanda.
Frankowicze. Pieniądze, odsetki i nic więcej
Tymczasem Trybunał Sprawiedliwości UE wydał w czwartek opinię, z której wynika, że instytucje finansowe nie mogą dochodzić względem konsumenta roszczeń wykraczających poza zwrot przekazanego kapitału kredytu i zapłaty odsetek ustawowych za opóźnienie od chwili wezwania do zapłaty. Mówiąc inaczej: banki mogą liczyć na zwrot pieniędzy i odsetek i nic więcej.
Inaczej sprawa wygląda, jeżeli chodzi o kredytobiorców. Ci zgodnie z prawem polskim i unijnym mogą dochodzić roszczeń wykraczających poza zwrot świadczeń pieniężnych spełnionych na podstawie nieważnej umowy kredytu hipotecznego.
Powód? To banki zamieściły w umowie kredytu hipotecznego warunki uznane za nieuczciwe, więc nie mogą czerpać korzyści z sytuacji powstałej na skutek własnego bezprawnego działania.