Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Szybka droga do urny? Autostradowa promocja PiS, na którą nas nie stać

Jarosław Kaczyński w trakcie konwencji programowej PiS, 14 maja 2023 r. Jarosław Kaczyński w trakcie konwencji programowej PiS, 14 maja 2023 r. Twitter
Bezpłatne bez wyjątku autostrady to kolejny pomysł na zdobycie głosów w wyborach. W rzeczywistości zapłacimy wszyscy i to dużo, gdy przyjdzie czas na remonty.

Już od 1 lipca bezpłatne dla samochodów osobowych i motocykli mają być dwa odcinki autostrad zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Chodzi o autostradę A2 między Strykowem a Koninem oraz A4 między Wrocławiem a Sośnicą (koło Gliwic). W obu przypadkach trudno mówić o rewolucji dla portfeli. Stawki są niskie, bo obie trasy zbudowano przy dużym wsparciu unijnym. Jeden kilometr na tych „państwowych” autostradach kosztuje 10 gr dla osobówek i 5 gr dla motocykli. Już od dłuższego czasu kolejne nowe odcinki autostrad nie były włączane do systemu opłat dla samochodów osobowych. Teraz po prostu ta permanentna promocja zostanie rozszerzona na całą sieć autostrad z wyjątkiem odcinków koncesyjnych.

Wyborcza promocja 2019: A2 bez opłat między Łodzią a Warszawą. Kto za to zapłaci?

Autostrady dzięki Unii i koncesjonariuszom

Jednak rząd, nie po raz pierwszy zresztą, obiecuje negocjacje z prywatnymi firmami, które zarządzają trzema ważnymi odcinkami. Stosunkowo najprostsza sytuacja jest na A4 między Krakowem a Katowicami. Przejazd samochodem osobowym na tej raczej krótkiej trasie kosztuje między 26 a 30 zł w zależności od wyboru metody płatności. Jednak koncesja wygasa w 2027 r., a już w ubiegłym roku PiS obiecał, że po powrocie tego fragmentu A4 pod skrzydła państwa opłaty zostaną zlikwidowane. Dużo dłuższe są umowy koncesyjne w przypadku A1 między Gdańskiem a Toruniem (do 2039 r.) oraz A2 od Konina do granicy z Niemcami, z wyjątkiem obwodnicy Poznania (do 2037 r.).

Rząd może oczywiście spróbować skrócić te terminy, czyli wcześniej pozbyć się koncesjonariuszy.

Reklama