Wyborcza promocja
Rząd rozdaje: A2 bez opłat między Łodzią a Warszawą. Kto za to zapłaci?
Niedaleko węzła Pruszków na autostradzie A2 straszy gigantyczny plac, który miał się stać miejscem poboru opłat. Choć nie działa, i tak budzi irytację kierowców, bo trzeba w tym miejscu znacznie zwolnić. Oficjalnie nawet do 40 kilometrów na godzinę, choć oczywiście tak wolno mało kto tam jedzie. Plac ma zostać zlikwidowany, Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad szuka nawet chętnych do rozbiórki. Niestety, chcą oni więcej niż GDDKiA planuje wydać. Zatem nieużywane bramki jeszcze postraszą.
Opłat za A2 między Łodzią a Warszawą nie będzie
Zamiast takiego placu poboru opłat myto powinno być pobierane automatycznie – drogą radiową lub satelitarną. Tak płacą ciężarówki, ale podobnego nowoczesnego systemu dla samochodów osobowych nikt nie potrafi w Polsce zbudować. A może nie chce? Szczególnie w roku wyborczym. Jednak PiS poszedł właśnie o krok dalej. Odpowiedzialny za budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego Mikołaj Wild ogłosił, że rząd nie planuje wprowadzać opłat dla osobówek na A2 między Warszawą a Łodzią – ani teraz, ani w przyszłości.
Czytaj także: Czas na inteligentne drogi?
I tak zapłacimy – za remonty
Szkoda, że nie wyjaśnił przy tym, skąd będą brane ogromne pieniądze na utrzymanie tego i innych bezpłatnych odcinków autostrad, których w Polsce jest coraz więcej. Chociażby A4 od Krakowa do granicy wschodniej czy A4 na zachód od Wrocławia. Ta bezterminowa promocja A2 związana jest zapewne także z budową nowego lotniska. Skoro mieszkańcy Warszawy i Łodzi mają A2 jeździć do portu koło Baranowa zamiast na swoje dotychczasowe lotniska, to rząd przynajmniej nie chce ich denerwować dodatkowymi opłatami.