Szopka pod snopkiem
Wyborcza szopka pod snopkiem. PiS ma kłopot z ukraińskim zbożem. Ale tu nie chodzi o rolników
Minister rolnictwa Rober Telus apelował, żeby Komisja Europejska przedłużyła zakaz importu ukraińskiego zboża do pięciu unijnych krajów przyfrontowych chociaż do końca roku, ale szanse są nikłe. Tym bardziej że premierzy przyfrontowej piątki już nie kiwają potakująco głowami jak jeszcze przed kilkoma miesiącami – zakazu nie chce Rumunia, która postanowiła na transporcie ukraińskiego zboża zarabiać i ostro rozbudowuje naddunajskie porty. Ta droga transportu jest dużo tańsza niż przez porty nadbałtyckie – mówi Jerzy Plewa, wieloletni wysoki urzędnik Komisji Europejskiej, obecnie w zespole unijnych ekspertów Team Europe. Do przedłużenia zakazu, który mija 15 września, nie są też przekonane Bułgaria i Czechy. Rolnicy i hodowcy w innych krajach UE też wolą kupować tanią kukurydzę ukraińską, niż sprowadzać ją z Ameryki Południowej, gdzie jest genetycznie modyfikowana, a pod jej uprawę karczuje się puszczę amazońską.
Półtora roku po agresji Rosji na Ukrainę wreszcie z pomysłem rozwiązania problemu wystąpił Janusz Wojciechowski, unijny komisarz ds. rolnictwa. Chce, żeby Bruksela z unijnego budżetu dopłacała Ukraińcom 30 euro do każdej tony zboża, jeśli będzie ono wypływało do krajów trzecich z portów bałtyckich. Ukraińcy do wysyłki swojego ziarna z naszych portów wcale się nie palą, to dla nich nieopłacalne, za duże koszty, które trudno wkalkulować w cenę. Afrykańskie kraje mają przecież wybór, rosyjskie zboże jest tańsze. Dlatego zdaniem Wojciechowskiego alternatywą jest sfinansowanie ukraińskiego ziarna z unijnego budżetu i wysłanie go do Afryki jako pomocy humanitarnej, na co w Unii zgody nie ma. Rzeczniczka Komisji Europejskiej stwierdziła, że komisarz Wojciechowski zgłosił ją w swoim własnym imieniu.
Dużo na ukraińskim zbożu zarabia już Turcja, dlatego Erdoğan tak usilnie namawia Putina, aby zgodził się na powrót do umowy zbożowej i tani transport zboża przez porty Morza Czarnego.