To będzie niezwykła niedziela w całej Polsce – nie tylko z powodu wyborów. W zasadzie można by ją nazwać świętem transportu zbiorowego, prawdziwym Dniem bez Samochodu – w przeciwieństwie do tego z 22 września, który pozostaje głównie pustym hasłem. Praktycznie wszyscy mieszkańcy Polski będą mogli 15 października skorzystać z lokalnych autobusów. Także ci, do których takie nie docierają na co dzień. Ten jednodniowy komunikacyjny cud to efekt znowelizowanego kodeksu wyborczego. Zgodnie z artykułem 37f każdy wójt gminy wiejskiej oraz miejsko-wiejskiej musi zapewnić swoim mieszkańcom bezpłatny dojazd autobusem do lokalu wyborczego. Jeśli w niedziele nie kursuje lokalna komunikacja albo od najbliższego przystanku do obwodowej komisji wyborczej jest ponad półtora kilometra, trzeba zorganizować linie specjalne.
Czytaj także: Najpierw bilet czy autobus? Czy partie mają pomysł na naprawę transportu zbiorowego?
Transport nawet dla pięciu osób
Kodeks wyborczy każe zaoferować mieszkańcom przynajmniej dwa kursy dziennie do i z lokalu wyborczego. Najczęściej pierwsze odjazdy odbędą się rano, a drugie po południu. Co ważne, autobusy bądź busy mają dotrzeć do wszystkich miast, osiedli, wsi, osad, kolonii i przysiółków, jeśli tylko mieszka w nich przynajmniej pięć osób ujętych w spisie wyborców. Rozkłady jazdy tych nadzwyczajnych kursów można znaleźć na stronach urzędów gmin w całej Polsce. Lokalni politycy najczęściej ograniczają się do ustawowego minimum, czyli do dwóch par kursów dziennie. Jednak sam fakt, że muszą je organizować, pokazuje skalę wykluczenia komunikacyjnego w Polsce poza większymi miastami.