Wystarczyły trzy lata, żeby tanie linie lotnicze pokazały w Polsce swoją siłę. Teraz przewożą 43 proc. wszystkich pasażerów, a ich samoloty startują z kilkunastu miast. Tyle tylko, że naprawdę tanich biletów na podróż latem po Europie właściwie już nie ma.
Tanie linie dokonały jednak rewolucji w taryfach i w świadomości pasażerów. W 2003 r. poranny lot do Londynu z British Airways i powrót wieczorem do kraju kosztował 4 tys. zł. Dziś za identyczną podróż z tym samym przewoźnikiem trzeba zapłacić niespełna 560 zł. To i tak drogo, bo kupując bilet u młodej konkurencji (w promocji, z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem) można polecieć do Londynu za dwa razy mniejsze pieniądze.
Spadek cen to efekt otwarcia europejskiego rynku i pojawienia się w Polsce tzw. niskokosztowych przewoźników. To za ich przyczyną przesiedliśmy się z samochodów i autobusów do samolotów, przekonaliśmy się do latania. W 2005 r. liczba pasażerów przekroczyła 11 mln, a rynek wciąż szybko rośnie.
Najszybciej w połączeniach między Anglią i Irlandią. W tygodniu z warszawskiego Okęcia i 9 regionalnych lotnisk startuje w kierunku Wysp 318 dużych odrzutowców w barwach ośmiu ostro walczących ze sobą linii. W niedawnych czasach monopolu narodowych przewoźników na tych samych trasach latało 50 maszyn, głównie z Warszawy do Londynu. LOT i BA nie były zainteresowane rozwijaniem innych bezpośrednich połączeń.
Dziś mieszkańcy największych miast mogą polecieć do Brukseli, Paryża, Dortmundu, Dublina bez kłopotliwej przesiadki na Okęciu. Ale dla większości pasażerów najważniejszym, jeśli nie jedynym kryterium wyboru przewoźnika długo jeszcze pozostanie cena. Tego lata dla wielu może okazać się za wysoka. Wszystko dlatego, że najtańsze bilety na wakacje w zasadzie już wyprzedano.
Zapraszamy jesienią
W końcu maja irlandzki Ryanair dorzucił wprawdzie kolejną pulę biletów po 19 zł do Londynu (lotnisko Stansted) na loty od 9 czerwca do 25 października, ale zastrzegł, że promocja nie obejmie podróżujących w dniach od 14 lipca do 31 sierpnia br.
Spadek cen to efekt otwarcia europejskiego rynku i pojawienia się w Polsce tzw. niskokosztowych przewoźników. To za ich przyczyną przesiedliśmy się z samochodów i autobusów do samolotów, przekonaliśmy się do latania. W 2005 r. liczba pasażerów przekroczyła 11 mln, a rynek wciąż szybko rośnie.
Najszybciej w połączeniach między Anglią i Irlandią. W tygodniu z warszawskiego Okęcia i 9 regionalnych lotnisk startuje w kierunku Wysp 318 dużych odrzutowców w barwach ośmiu ostro walczących ze sobą linii. W niedawnych czasach monopolu narodowych przewoźników na tych samych trasach latało 50 maszyn, głównie z Warszawy do Londynu. LOT i BA nie były zainteresowane rozwijaniem innych bezpośrednich połączeń.
Dziś mieszkańcy największych miast mogą polecieć do Brukseli, Paryża, Dortmundu, Dublina bez kłopotliwej przesiadki na Okęciu. Ale dla większości pasażerów najważniejszym, jeśli nie jedynym kryterium wyboru przewoźnika długo jeszcze pozostanie cena. Tego lata dla wielu może okazać się za wysoka. Wszystko dlatego, że najtańsze bilety na wakacje w zasadzie już wyprzedano.
Zapraszamy jesienią
W końcu maja irlandzki Ryanair dorzucił wprawdzie kolejną pulę biletów po 19 zł do Londynu (lotnisko Stansted) na loty od 9 czerwca do 25 października, ale zastrzegł, że promocja nie obejmie podróżujących w dniach od 14 lipca do 31 sierpnia br.
Polityka
23.2006
(2557) z dnia 10.06.2006;
Gospodarka;
s. 48