Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Biedronka SMS-y pisze. I przekracza kolejne granice

Sklep sieci Biedronka w Poznaniu Sklep sieci Biedronka w Poznaniu Piotr Skórnicki / Agencja Wyborcza.pl
W pogoni za klientami, ostrożnymi w wydawaniu swoich pieniędzy w epoce drożyzny, sieci handlowe stosują coraz bardziej kuriozalne metody. Celuje w tym lider rynku, który wczoraj przekroczył kolejną granicę.

Niedzielny wieczór nie jest raczej czasem myślenia o codziennych zakupach, ale Biedronka właśnie postanowiła to zmienić. Rozesłała do uczestników swojego programu lojalnościowego miliony SMS-ów, zachwalając poniedziałkowe promocje, a jednocześnie podkreślając, o ile procent jej ceny będą dzisiaj niższe od tych w Lidlu. Reklama została spersonalizowana w oparciu o wcześniejsze zakupy. Jedni dostali powiadomienie zachęcające do kupna mandarynek, inni masła czy papieru toaletowego. Wszystkie SMS-y łączyło porównanie się do niemieckiego Lidla – najpoważniejszego konkurenta Portugalczyków.

Czytaj także: Nie otwieramy. Niedziele handlowe pozostaną wyjątkiem, a nie regułą

SMS-em w konkurenta

Sama reklama porównawcza jest w Polsce dozwolona – oczywiście, pod warunkiem że nie wprowadza w błąd. Biedronka, ale i inne sieci handlowe stosują ją coraz chętniej, chociaż dotąd głównie w różnych ogłoszeniach, a nie SMS-ach. Najczęściej po to, żeby porównać koszyki zakupowe i wskazać, że to właśnie u nich jest taniej niż u konkurencji. Biedronka czy Lidl od miesięcy przerzucają się komunikatami marketingowymi, przekonując, że to każda z tych sieci zasługuje na miano najtańszej. O ile Lidl najczęściej posługuje się danymi zebranymi przez dziennik „Fakt” czy ASM Sales Force Agency, o tyle Biedronka po prostu sama wymyśla skład swojego koszyka, a potem triumfalnie ogłasza… że u niej trzeba wydać najmniej. W rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak dyskont czy supermarket, w którym zawsze jest najtaniej.

Reklama