To dziedzictwo rządów PiS pozostanie z nami prawdopodobnie na dłużej. Jeszcze niedawno wydawało się, że poluzowanie niedzielnego zakazu pracy w handlu może zablokować swoim wetem tylko prezydent Andrzej Duda. Jednak pierwsze tygodnie nowej koalicji pokazały, jak trudno będzie w ogóle stworzyć projekt zmian i przeprowadzić go przez parlament. O ile Koalicja Obywatelska chętnie cofnęłaby większość ograniczeń, o tyle Trzecia Droga już nie ma spójnego stanowiska, a Lewica z obecnego stanu rzeczy jest nawet zadowolona. Świadczy o tym wypowiedź Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, kierującej resortem rodziny, pracy i polityki społecznej, według której kwestia handlu niedzielnego nie należy do priorytetów rządu, a obecne rozwiązanie okazuje się korzystne zwłaszcza dla kobiet, które przecież dominują za sklepowymi kasami. W zupełnie innym tonie wypowiada się Ryszard Petru (Trzecia Droga), który apeluje o wypracowanie porozumienia w gronie koalicjantów i ostrzega, że wyborcy będą rozliczać polityków z ich przedwyborczych obietnic w tym temacie.
Czytaj także: Polak potrafi, czyli jak handlować w niedzielę
Przywrócenie niedziel handlowych? Niekoniecznie
Tymczasem sami handlowcy są podzieleni tak samo jak politycy. O ile dotąd duże sieci uchodziły za zwolenników otwierania sklepów w niedzielę, o tyle nawet w tym gronie nie ma jednomyślności. Na przykład Marcin Grabara, kierujący polskim oddziałem Rossmanna (największa sieć drogeryjna w naszym kraju), stwierdził w rozmowie z „Rzeczpospolitą”, że do niedziel handlowych jego firma wręcz dokłada.