Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Dyskonty wygrały z PiS bitwę o handel. Wrócą niedziele handlowe?

Paradoksalnie ostatnie lata to wręcz triumfalny pochód sieci handlowych, zwłaszcza dyskontów oraz polskiego Dino. Paradoksalnie ostatnie lata to wręcz triumfalny pochód sieci handlowych, zwłaszcza dyskontów oraz polskiego Dino. xxxPATRIK / Smarterpix/PantherMedia
Duże sieci liczą, że nowa koalicja zgodnie z obietnicami szybko pozwoli otwierać sklepy w niedziele. Jednak zmianę przepisów z pewnością spróbuje zablokować prezydent.

Bilans ostatnich ośmiu lat dla dużych sieci handlowych? Z jednej strony były nieustannie atakowane przez PiS, który obarczył je nowym podatkiem liczonym od obrotów (przerzuconym oczywiście na klientów), a wprowadzając zakaz pracy w niedziele, liczył na osłabienie pozycji supermarketów i dyskontów oraz wzmocnienie małych sklepów. Jednak nic takiego się nie stało. Paradoksalnie ostatnie lata to wręcz ich triumfalny pochód, zwłaszcza dyskontów oraz polskiej sieci Dino. Zamykanie sklepów w niedziele wcale nie zaszkodziło najpotężniejszym graczom, którzy po prostu przekonali klientów, że opłaca się robić większe zakupy w inne dni tygodnia. Pandemia dodatkowo wzmocniła Biedronkę (ponad 3,3 tys. punktów) czy Lidla (prawie 900 sklepów), a ich największym sojusznikiem okazała się wysoka inflacja. To właśnie dzięki niej czołowe sieci mogły prześcigać się w zapewnianiu Polaków, że u nich – mimo wszystko – i tak jest stosunkowo tanio. Nawet jeśli często nie była to wcale prawda, bo sprzedawcy wykorzystali wszechobecną drożyznę do poprawy swoich marż.

Spór o niedzielny handel

Nie znaczy to oczywiście wcale, że wynik wyborów nie cieszy dużych sieci. Zwłaszcza że PiS tradycyjnie już próbował w kampanii strategii bitwy o handel. Obiecywał, że po wyborach ograniczy sprzedaż marek własnych (a to przecież podstawa sukcesu szczególnie dyskontów) i wprowadzi lokalną półkę, chociaż nie dowiedzieliśmy się, jaka ma być definicja tych „lokalnych” produktów. Pojawiały się też pomysły związkowców z Solidarności, którzy chętnie poszliby za ciosem i ograniczyli czas pracy sklepów codziennie.

Reklama