Mieszkanie Minus
Czy deweloperom wyrośnie w końcu konkurencja? Po czasach PiS ze składaniem obietnic trzeba uważać
Ze składaniem obietnic mieszkaniowych politycy powinni uważać, zwłaszcza po przykrych doświadczeniach poprzedniej władzy. PiS zapowiadał budowę w czasie swoich rządów 3 mln lokali, tymczasem jego sztandarowy program Mieszkanie Plus zakończył się klęską – powstało ledwo kilkanaście tysięcy mieszkań. Nie znaczy to, że nowa koalicja zrezygnowała z podawania liczb. Niedawno wiceminister rozwoju i technologii Krzysztof Kukucki (Lewica) obiecał, że w tej kadencji powstanie w ramach różnych inicjatyw 100 tys. mieszkań przeznaczonych na tani wynajem. Wiceministrowi i jednocześnie senatorowi ta obietnica miała pewnie pomóc w kwietniowych wyborach samorządowych, w których walczył o prezydenturę Włocławka.
Ale czy taki plan jest realny? Od lat karty na naszym rynku mieszkaniowym rozdają deweloperzy. Jarosław Kaczyński mówił nawet o ich „dyktaturze”, tłumacząc tym niepowodzenia mieszkaniowe rządu Zjednoczonej Prawicy. Źli deweloperzy mieli rzekomo torpedować szlachetne inicjatywy, choć nie bardzo wiadomo jak. Tym bardziej że klęska Mieszkania Plus wynikła z braku współpracy publicznych instytucji. Np. spółki Skarbu Państwa nie chciały przekazywać gruntów do Krajowego Zasobu Nieruchomości, a rząd nie potrafił współpracować z samorządami, którym zabierał pieniądze i odbierał kompetencje.
W rzeczywistości sytuacja w Polsce to nie żadna dyktatura deweloperów, tylko brak konkurencji dla nich z powodu niemocy państwa. Prywatny sektor dyktuje warunki, bo jest w komfortowej pozycji niemalże monopolisty. Deweloperzy oddają do użytku średnio ponad 95 proc. nowych mieszkań rocznie. I tak jest od lat. Na przykład w ub.r. prywatne firmy przekazały klucze do 136,5 tys. lokali. Tymczasem budownictwo spółdzielcze, komunalne i społeczne czynszowe zapewniło łącznie niewiele ponad 4 tys.