Milionerzy od metrów
Deweloperzy: milionerzy i władcy miast. Ile zarabiają? „Nie muszę ściemniać. Tanio już było”
Rok 2023 to były prawdziwe żniwa. Po chwilowym zastoju, spowodowanym nagłym wzrostem stóp procentowych, rynek ruszył galopem w połowie 2023 r. dzięki wprowadzeniu przez rząd PiS programu „Kredyt 2 procent”. Artur, budujący małe apartamentowce w Warszawie, mówi, że takiego boomu jeszcze nie przeżył, a siedzi w tym biznesie od ponad dekady. – Mam pozwolenie na budowę trzypiętrowca z sześcioma lokalami. Jeszcze nie zdążyłem się nigdzie ogłosić, a już na wszystkie mam wpłacony zadatek. Zadziałała poczta pantoflowa – opowiada.
W poprzednim budynku, którego budowę rozpoczął jesienią 2022 r., sprzedawał metr kwadratowy za 11,5 tys. zł. – A gdybym poczekał kilka miesięcy, gdy już potwierdzono dopłaty do kredytów, i za 14 tys. bym znalazł chętnych. Razy 600 m łącznej powierzchni użytkowej w ośmiu mieszkaniach, czyli półtora miliona przeszło mi koło nosa – kręci głową. W budynku, który nie ma jeszcze nawet wykopu pod fundamenty, znaleźli się chętni za 16 tys. za metr. Miejsce parkingowe podrożało w półtora roku z 30 do 50 tys.
Czy w branży strzelają szampany?
W przypadku dużych deweloperów dopiero bieżący rok pokaże wpływ impulsu 2-procentowych kredytów na ich zyski. – Zwłaszcza że PiS poluzował wcześniej wprowadzone limity i do 2033 r. z budżetu na dopłaty popłynie nawet 16 mld zł. To więcej, niż państwo wydało na wsparcie budownictwa mieszkaniowego przez minioną dekadę – mówi Wojciech Łuczka ze stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Maciej Wandzel, prezes działającej na rynku warszawskim spółki Soho Development: – Rynek jest rozgrzany. W normalnej sytuacji po uzyskaniu pozwolenia na użytkowanie konkretnej inwestycji w sprzedaży powinno być nadal sporo lokali. A teraz często pod koniec budowy nie ma już ani jednego.