Lokator ma lepiej
Z cenami wynajmu mieszkań jest jak z kolejką górską. Teraz lokator ma lepiej. Ale jak długo?
Nadejście wakacji to zawsze ważny okres dla najemców. Opowiada Adrian z Wrocławia: – Jako student kilka razy zmieniałem mieszkanie lub pokój. Pamiętam szał w 2022 r., znalezienie mieszkania zajęło mi ponad miesiąc. Gdziekolwiek zadzwoniłem, tam była już kolejka chętnych, często z Ukrainy. Ostatecznie wziąłem cokolwiek, dosłownie kilka dni przed startem nowego roku akademickiego. Teraz zacząłem szukać kawalerki na ostatni rok studiów i bez żadnego kłopotu umówiłem się na oglądanie kilku lokali. Jeden właściciel powiedział, że stawka będzie do małej negocjacji, bo zależy mu na czasie. Oczywiście i tak jest drogo. Kawalerka, którą właśnie zwalniam, kosztowała mnie miesięcznie 1,9 tys. zł plus opłaty. Chwilowa stabilizacja czy nadzieja na normalność?
Stawki spod sufitu
Polski rynek najmu ostatnich lat przypomina podróż kolejką górską. W pandemii to lokatorzy mogli dyktować warunki, a właściciele musieli być elastyczni, bo liczba najemców znacznie spadła. Jednak zaraz potem sytuacja się odwróciła. W 2022 r. czynsze mocno wzrosły. Najpierw do Polski napłynęła fala uchodźców z Ukrainy, więc oferty na portalach ogłoszeniowych szybko znikały. Potem Rada Polityki Pieniężnej zaczęła podnosić stopy procentowe, co wielu lokatorom planującym kupno lokalu zamknęło dostęp do kredytów. Sytuację natychmiast wykorzystali właściciele, którzy żądali, zwłaszcza w największych miastach, czynszów wyższych nawet o 30–40 proc.
Teraz jednak sytuacja znów zaczyna sprzyjać najemcom. – Uspokojenie na rynku obserwujemy mniej więcej od połowy ubiegłego roku. Na naszym portalu liczba ogłoszeń jest już na poziomie takim jak przed rosyjską inwazją na Ukrainę – mówi Rafał Bieńkowski, PR manager serwisu nieruchomosci-online.pl. Dodaje, że stawki najmu są nawet o 20–30 proc.