Osiem lat temu włoski UniCredit sprzedał kontrolny pakiet akcji Pekao, drugiego największego w Polsce banku. Kupującymi były PZU i Polski Fundusz Rozwoju, a cała transakcja okazała się najbardziej spektakularnym przykładem prowadzonej przez PiS polityki repolonizacji sektora bankowego (chociaż prawidłowo należałoby ją nazwać renacjonalizacją). Wówczas UniCredit wcale nie chciał pozbywać się swojej zyskownej polskiej córki, ale potrzebował pieniędzy na własną restrukturyzację. Być może już wkrótce znów przejmie kontrolę nad dużym działającym w Polsce bankiem. Jednak nie będzie to Pekao.
Czytaj także: Z ziemi włoskiej do Polski. Pekao SA znów w rękach państwa?
Włosi liczą na okazję w Niemczech
Chodzi o mBank, którego niemiecki właściciel, Commerzbank, stał się niedawno obiektem zainteresowania UniCredit. Włosi wykorzystali okazję, jaka się nadarzyła, gdy niemiecki rząd sprzedawał pakiet swoich akcji. Commerzbank bowiem w czasie kryzysu finansowego został uratowany przez niemieckich podatników. Teraz tamtejsze władze stopniowo redukują swoje udziały w tej instytucji. Zarówno one, jak i zarząd Commerzbanku zostały zaskoczone planami Włochów. Ci mają ok. 9 proc. akcji Commerzbanku i liczą na więcej. W Niemczech toczy się narodowa dyskusja, jak zareagować na te zamiary. Związkowcy z Commerzbanku są przejęciu przez UniCredit zdecydowanie przeciwni, większość polityków również niezbyt chętnie patrzy na włoską inwazję.
mBank to łakomy kąsek
Dla nas plany UniCredit mogą mieć duże znaczenie, skoro mBank to piąty największy pod względem wielkości aktywów bank w Polsce.