Na ironię zakrawa fakt, że o ustanowienie w Wigilię Bożego Narodzenia dnia oficjalnie wolnego od pracy walczy przede wszystkim Lewica, a nie partie odwołujące się w swoich programach (bo już niekoniecznie w czynach) do chrześcijaństwa. Przez całe osiem lat rządów PiS nie zdecydował się na takie rozwiązanie, chociaż przecież dysponował potrzebną większością. Oczywiście motywacje Lewicy nie są natury religijnej, ale prospołecznej. Przy słabej pozycji w sondażach i dodatkowych problemach z powodu wyjścia Razem ze wspólnego klubu Lewica desperacko szuka na siebie pomysłu. Marząc, aby pierwsza wolna Wigilia była już za dwa miesiące, próbuje przekonać wyborców, że w koalicji jest głosem pracowników, którzy chcieliby 24 grudnia w spokoju lepić pierogi i gotować barszcz.
Czytaj także: Wigilia półhandlowa? Propozycja PiS to kuriozum
Potrzebny wspólny front
Tymczasem projekt złożony przez Lewicę jest dla tej koalicji problemem – i to przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, nie ma w tej sprawie jedności: Koalicja Obywatelska i Polska 2050 zdążyły już wypowiedzieć się o tym pomyśle z rezerwą. Po drugie, można wyobrazić sobie scenariusz, w którym projekt przeszedłby przez Sejm dzięki głosom Lewicy, PiS i Konfederacji (może także części PSL?) przy sprzeciwie większości koalicji. Byłaby to z pewnością wizerunkowa porażka rządzących. Trudno jednak przypuszczać, by marszałek Hołownia zdecydował się blokować projekt jednego z koalicjantów, posyłając go do zamrażarki. Wszystkie partie rządzące powinny zatem szybko stworzyć wspólny front w tej sprawie.