Rynek

Radom w słońcu Katalonii się nie ogrzeje. To lotnisko wymaga pilnej reanimacji. Albo epitafium

Otwarcie Lotniska Warszawa-Radom. Pierwsze lądowanie samolotu pasażerskiego, 27 kwietnia 2023 r. Otwarcie Lotniska Warszawa-Radom. Pierwsze lądowanie samolotu pasażerskiego, 27 kwietnia 2023 r. Adam Chełstowski / Forum
Zagraniczni turyści, którzy chcą odwiedzić Warszawę, wybierają Okęcie, w drugiej kolejności Modlin. Polacy wyjeżdżający na wakacje podobnie. Nawet ci z Radomia. Czy port lotniczy Warszawa-Radom zacznie w ogóle zarabiać? Zgoda na starty w nocy to dobry kierunek.

Boeing 737 MAX8 z rejestracją SP-LVQ, sześcioletnia maszyna, we flocie LOT od jesieni ubiegłego roku, zapoczątkował w sobotę 14 czerwca połączenie z Radomia do Barcelony. „Zakładamy wysokie wypełnienie naszych samolotów na tej trasie, szczególnie w wakacje” – informuje LOT, podkreślając, że samolot z Radomia będzie lądował na głównym lotnisku Barcelony, czyli El-Prat.

Czerwiec ożywił śpiące przez wiele ostatnich miesięcy lotnisko Warszawa-Radom. LOT trzy razy w tygodniu lata do Rzymu, oferuje wakacyjne rejsy do Albanii, Turcji i Grecji. Niskokosztowy Wizz Air wznowił rozkładowe rejsy do Larnaki. Nie zmienia to faktu, że do zapowiadanego przez ojców chrzestnych lotniska Warszawa-Radom, czyli polityków Prawa i Sprawiedliwości, wielkiego sukcesu inwestycji wciąż daleko. Polskie Porty Lotnicze, czyli właściciel obiektu, łamią sobie głowę, kombinując, co zrobić, żeby otwarte w kwietniu 2023 r. lotnisko zaczęło zarabiać. Pomóc może w tym dawno oczekiwana i właśnie podjęta decyzja o zezwoleniu na loty w nocy. Na lotnisku Chopina jest to zakazane. Takie pozwolenie może przyciągnąć do Radomia tanie linie lotnicze i chartery, które z uwagi na koszty opłat lotniskowych lubią operować w mniej dogodnych porach doby.

Czytaj także: Lotnisko w Radomiu. Dopiero wystartowało, a już spada. Jest fatalnie

Anatomia porażki

Już na etapie projektu radomskiego portu można było wróżyć porażkę, bo sukces ogłoszono jeszcze przed otwarciem. Taki to biznes rodem z PRL-u, tyle że w wykonaniu polityków Prawa i Sprawiedliwości. – Nikt z nami nie usiadł do stołu i nie zaprosił do tego, żebyśmy współtworzyli projekt – mówi Michał Kaczmarzyk, prezes linii lotniczych Buzz, czyli polskiej spółki córki Ryanaira. – Tak właśnie powinno się zrobić, bo współpraca z liniami lotniczymi przy projektowaniu lotniska to standardowa praktyka – dodaje Kaczmarzyk. Ten port to nie tylko strata gospodarcza, czyli 800 mln zł na budowę oraz codzienne koszty utrzymania. To także straty wizerunkowe dla samego Radomia. Coś, co miało podnieść rangę miasta, objawiło się jako farsa. Jest śmiech, są memy, zabawne filmiki w necie. Urząd miasta Radom nie chce już nawet rozmawiać o tym lotnisku. Prawdziwy problem ma właściciel, czyli Polskie Porty Lotnicze, które jeszcze przez rząd Morawieckiego zostały wkręcone w zarządzanie inwestycją. Polskie Linie Lotnicze LOT oferują połączenia z Radomia, ale samodzielnie rentowności tego portu nie wygenerują. Trudno zresztą tego wymagać od LOT-u. Firma ma swoją strategię rozwoju, swój plan biznesowy, nie należy tu oczekiwać poświęceń. W czasie nadchodzących wakacji z Radomia wylecą jeszcze wakacyjne chartery w barwach innych przewoźników, jednak będzie ich zdecydowanie mniej niż na pozostałych polskich lotniskach.

Czytaj też: Samolot plus, czyli wielki kłopot z małymi lotniskami. Słono płacimy za taką promocję

Lotnisko Radom-Kielce?

Marketing jest częścią biznesu, wiadomo, że produkt trzeba umieć sprzedać. Dlatego zmiana nazwy radomskiego lotniska, o czym słychać, mogłaby przynieść pozytywny efekt. „Radom-Kielce” zamiast „Warszawa-Radom” może być marketingowo korzystne. Kielce przecież chciały mieć własne lotnisko pasażerskie, a województwo świętokrzyskie to naturalne źródło pasażerów dla Radomia. Moim zdaniem natomiast politykom, bo przecież nie specjalistom od marketingu, zdecydowanie nie udało się wybrać lotnisku patrona. „Bohaterowie Radomskiego Czerwca 1976” zasługują oczywiście na pamięć, szacunek i pomnik, ale nazwanie ich imieniem międzynarodowego portu lotniczego nie ma nic wspólnego z przytomnym myśleniem o marketingu. Można było inaczej, wystarczy popatrzeć, jak robią to inni. Lotnisko w Liverpoolu nosi imię Johna Lennona, to w Rimini ma Federico Feliniego, który tam się urodził. Przykłady można mnożyć. Dlaczego zatem zapomniano np. o Andrzeju Wajdzie, który młode lata spędził w Radomiu albo o pianiście Władysławie Szpilmanie, którego żona Halina Grzecznarowska tam się urodziła? Skoro lotnisko Warszawa-Radom miało być portem pomocniczym dla lotniska Chopina, to przecież marketingowo byłoby bardzo zgrabnie połączyć je z Władysławem Szpilmanem, który utwory Fryderyka Chopina wykonywał. Nawet to pokazuje uwikłanie ideologiczne projektu portu lotniczego Warszawa-Radom na prawie wszystkich poziomach realizacji. Jak w soczewce widać w Radomiu, jak dewastujący wpływ na inwestycje miało myślenie polityków PiS, którzy zbudowali lotnisko „w polu”, bez poszukiwania sojuszników dla projektu, ubrali je w martyrologiczną oprawę i ogłosili olbrzymi sukces. Rozwojowa szansa dla regionu, bo lotnisko taką zwykle jest, pozostaje niewykorzystana. Do tego terminal jest naprawdę ładny, nowoczesny i świetnie zaprojektowany. Dlatego warto szukać dla tej inwestycji szans, a nie koncentrować się tylko na krytyce.

Radom nie Girona

Główny zarzut wobec lotniska Warszawa-Radom to odległość aż 110 km od Warszawy. W Europie są lotniska położone równie daleko od swoich metropolii i mają się zdecydowanie lepiej. Powód to lepsza infrastruktura wokół lub atrakcyjność turystyczna regionu. Lądując np. w porcie Frankfurt-Hahn, 130 km od Frankfurtu, pasażer znajduje się w bardzo dobrze zurbanizowanym i nowoczesnym regionie Nadrenii-Palatynatu i 60 km od Moguncji, która już sama w sobie może być celem turystycznej podróży.

Podobnie jest w przypadku lotniska Paryż Beauvias-Tille, które obsługuje linie niskokosztowe. Wprawdzie do samej francuskiej stolicy są 84 km, ale po pierwsze już w samym Beauvias jest co zwiedzać, a po drugie i najważniejsze, 84 km do Paryża to naprawdę drobiazg dla turysty. – Takie turystyczne lotniska położone w odległości nie większej niż 2 godz. drogi od miasta nie stanowią dla turystów żadnego logistycznego problemu – przekonuje Michał Kaczmarzyk z Buzz. Dla człowieka z plecakiem, który chce odwiedzić Oslo, lądowanie w oddalonym o 120 km od norweskiej stolicy lotnisku Torp nie jest przeszkodą, zwłaszcza że tuż obok są norweskie fiordy. Podobnie jest w przypadku lotniska Barcelona-Girona. 74 km do Barcelony to naprawdę niewiele. Sama pełna zabytków Girona jest atrakcją, a do wybrzeża Costa Brava blisko. Docierając do Mediolan-Bergamo, warto zostać w samym Bergamo dla jego licznych uroków.

Radom ma znacznie trudniej. Zagraniczni turyści, którzy chcą odwiedzić Warszawę, wybierają lotnisko Chopina, w drugiej kolejności Modlin. Polacy wyjeżdżający na wakacje podobnie. Nawet ci z Radomia, jeśli startując w świat nie kierują się na Chopina, to do lotnisk w Krakowie lub w Katowicach.

Czytaj także: Lotnisko w Radomiu musi udowodnić, że ma sens. Dostało parę lat. Dziś głównie śpi

Remedium czy epitafium?

Jeśli to pierwsze, to przede wszystkim należy poprawić jakość dojazdu do lotniska. Bezpośredni pociąg z centrum Warszawy i z Kielc, bez przystanków po drodze i przed sam terminal to rozwiązanie optymalne, bezpośredni autobus to minimum. Trzeba podjąć efektywną współpracę z liniami niskokosztowymi. Budują one coraz ciekawszą ofertę, także poza Europę, dlatego trzeba ułatwić im prowadzenie biznesu tak, żeby mogły wygodnie dobierać sobie godziny startów i lądowań. Zgoda na starty w nocy to dobry kierunek myślenia. Pomóc mogą dopłaty ze strony Portów Lotniczych i samorządu do biletów pasażerskich, co jest praktykowane na świecie.

Warto rozważyć budowę w Radomiu terminala cargo. Lotnisk towarowych nigdy nie jest za dużo, zwłaszcza w centrum Polski. Czy uda się w trybie administracyjnym przenieść z lotniska Chopina do Radomia loty charterowe, trudno orzec. Wiadomo, że linie charterowe nie będą zachwycone, bo operowanie z lotniska położonego w Warszawie jest bardzo wygodne. Potwierdza to zachowanie linii niskokosztowych. Wizz Air już dawno się określił: zrezygnował z lotniska w Modlinie i wszystkie swoje odloty z Warszawy oferuje z lotniska Chopina. Dla Ryanaira Modlin wciąż jest bazą, ale wciąż powiększa ofertę rejsów z głównego warszawskiego lotniska.

Przewoźnicy mają swoje problemy wynikające z opóźnień w dostawach maszyn oraz kłopoty z silnikami lotniczymi, przez co zdarza się, że flota musi być uziemiona. To rozbija ich biznesplan i dlatego zrozumiałe jest, że nie chcą otwierać połączeń z miejsc, które nie gwarantują sukcesu. Lotnisko Chopina taki sukces gwarantuje, natomiast lotnisko w Radomiu – jak wyżej.

Reklama

Czytaj także

null
Świat

Izrael kontra Iran. Wielka bitwa podrasowanych samolotów i rakiet. Który arsenał będzie lepszy?

Na Bliskim Wschodzie trwa pojedynek dwóch metod prowadzenia wojny na odległość: kampanii precyzyjnych ataków powietrznych i salw rakietowych pocisków balistycznych. Izrael ma dużo samolotów, ale Iran jeszcze więcej rakiet. Czyj arsenał zwycięży?

Marek Świerczyński, Polityka Insight
15.06.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną