Szyfrują i rabują
Szyfrują, szantażują i rabują. Obce cyberwojska atakują polskie firmy. A te płacą i nie zgłaszają
ADAM GRZESZAK: – Rośnie liczba cyberataków na polską infrastrukturę, ostatnio szczególnym celem stały się wodociągi i oczyszczalnie ścieków. Pod względem ujawnionych ataków ransomware, czyli włamań do systemów komputerowych i szyfrowania danych w celu wymuszenia okupu, w pierwszym półroczu zajęliśmy pierwsze miejsce na świecie. Skąd ta zmasowana cyberagresja? I dlaczego właśnie Polska znalazła się na jej celowniku?
PIOTR CIEPIELA: – Decydują o tym sytuacja geopolityczna oraz coraz skuteczniejsze możliwości obchodzenia zabezpieczeń systemów teleinformatycznych. Wciąż nie zdajemy sobie sprawy z zagrożeń, co jest bezwzględnie wykorzystywane. Dotychczas największym zagrożeniem byli cyberprzestępcy. I to nie młodzi hakerzy amatorzy, siedzący w kapturach w ciemnym pokoju przy laptopie, jak to się ich czasem w mediach pokazuje, ale duże zorganizowane grupy profesjonalistów wyspecjalizowanych we włamaniach do systemów komputerowych. Uznali, że zamiast ograbiać ludzi na ulicy, lepiej to robić w internecie, bo ryzyko mniejsze, a pieniądze większe. Niektóre państwa to dostrzegły i zamiast z nimi walczyć, postanowiły ich wykorzystać do własnych celów. Bo to jest niebywale lukratywny biznes generujący niewyobrażalne zyski.
Czyli jakie?
Ocenia się, że w skali globalnej może to być nawet 10 bln dol. rocznie. Gdyby porównać to do PKB państw, byłaby to trzecia gospodarka świata.
Wszystko idzie do kieszeni cyberprzestępców?
Muszą się tymi pieniędzmi dzielić, bo niektóre państwa uznały, że i one mogą czerpać z tego źródła, zasilając własny budżet, zwłaszcza wojskowy. Rozpinają nad cyberprzestępcami parasol ochronny, jednocześnie nakierowując ich na cele w wybranych krajach, wobec których nie żywią przyjaznych uczuć.