Mit CPK
CPK: mit, nie lotnisko. Racjonalnie było tylko na początku. Czy jest jakaś alternatywa?
Rozwiązanie było racjonalne tylko na samym początku. W 2017 r. kończyła się przepustowość dwóch lotnisk warszawskich – Chopina i Modlina. To drugie doszło praktycznie do ściany. Warunki obsługi rosnącej liczby pasażerów były fatalne. Niewiele lepiej było w głównym lotnisku dla Warszawy i całej Polski. W szczycie sezonu letniego i w najbardziej atrakcyjnych godzinach lotnisko było pełne. Jednak wnioski z tych faktów były już kompletnie oderwane od ziemi. IV RP postanowiła zbudować sobie pomnik na miarę portu w Gdyni, tyle że większy. Już sam projekt miał mieć charakter mityczny, pokazujący ogromne aspiracje naszego kraju. Postaram się to udowodnić.
Budowa lotniska w szczerym polu to wielka inwestycja; w Europie w ostatnich kilkudziesięciu dekadach powstały tylko dwa bardzo duże lotniska o takim charakterze. Najbardziej pouczający jest przykład portu w Atenach. Przez dziesięciolecia to lotnisko było jednym z najdroższych w Europie, a i to nie wystarczało, aby spłacać zaciągnięte kredyty. Rząd grecki musiał wprowadzić specjalne opłaty na wszystkich greckich lotniskach, które nałożono na pasażerów odlatujących z tego kraju. Wspomagały one finansowo nowy port.
Jest oczywiste, że wielokrotnie tańsze rozwiązanie to rozbudowa istniejącej już infrastruktury. No tak, ale w ten sposób nie buduje się pomnika. Mit wymaga stworzenia czegoś wyjątkowego. Stąd wizja CPK, które jest nie tylko nowym wspaniałym i bardzo dużym, a potem wielkim lotniskiem, ale i centrum transportowym kraju, w którym zbiegają się trasy pociągów kolei dużych prędkości (KDP). To rozwiązanie, które nie zostało przetestowane w żadnym innym kraju. Nie przejęto się nawet tym, że w kolejnych prognozach ruchu IATA (Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych) przyjęto, że zdecydowana większość polskich pasażerów tranzytowych dolatywać będzie do CPK rejsami krajowymi Lotu, a nie dojeżdżać KDP, czyli sławnymi szprychami, które nabierałyby charakteru dekoracyjnego.