Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Piwo kontra wódka kontra akcyza i zakaz reklamy. Wojna alkoholowa trwa

Puste butelki po piwie i wódce, tzw. małpki Puste butelki po piwie i wódce, tzw. małpki Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Gdy politycy zastanawiają się, jak ograniczyć dostęp do alkoholu i skończyć z cenowymi promocjami, branża piwna i spirytusowa walczą o swoją przyszłość. A przy okazji próbują sobie wzajemnie zaszkodzić.

Producenci alkoholu mobilizują wszelkie siły. Cel pierwszy: uniknąć wyższej niż planowana podwyżka akcyzy. Cel drugi: maksymalnie rozmiękczyć projekt ograniczenia promocji, reklamy i dostępności alkoholu. Cel pierwszy będzie łatwiej zrealizować, bo najprawdopodobniej rządowe pomysły zablokuje prezydent. Koalicja chciałaby podnieść akcyzę o 15 proc. w przyszłym roku i 10 proc. w kolejnym roku. Do tej pory zakładano, że wzrośnie ona – zarówno w 2026, jak i w 2027 r. – o 5 proc. Cel drugi może okazać się trudniejszy, bo jeśli propozycje np. zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych czy kuszenia klientów cenowymi promocjami znajdą szersze poparcie wśród posłów, nawet sam prezydent branży piwnej i spirytusowej nie pomoże.

Na razie obie walczą z pomysłami polityków, ale – jak zwykle – nie razem, lecz osobno. To już tradycja: producenci piwa i wódki nawzajem sobie dogryzają i przekonują opinię publiczną, że to druga strona ma lepiej i to ona odpowiada za nadmierną konsumpcję alkoholu. Teraz browarnicy narzekają, że rząd planuje wprowadzić całkowity zakaz reklamy piwa (ich zdaniem taka reklama nie zwiększa wcale łącznej konsumpcji), za to nie robi nic, by walczyć z tzw. małpkami. Browary Polskie powołują się na sondaż SW Research, w którym jedna trzecia ankietowanych uznała właśnie mocne trunki w małych butelkach za jeden z czynników mających największy wpływ na nadużywanie alkoholu. Natomiast ponad 40 proc. badanych było zdania, że małpki są zbyt tanie. Mimo że w 2021 r. nałożono na nie dodatkowy podatek (złotówka za każde 100 ml wódki w małym opakowaniu).

Czytaj także: Polska wódka liczy się coraz mniej. Wyborowa traci na prestiżu. Coś tu poszło nie tak

Piwo kontra wódka

Przedstawiciele browarów starają się przekonywać, że zaostrzanie polityki państwa jest niepotrzebne, bo produkcja piwa i bez tego spadła w latach 2019-2024 aż o 13 proc. A ten rok przyniesie kontynuację negatywnego - dla nich - trendu. Szczególnie boją się zakazu reklamy, który zaszkodzić może zwłaszcza piwom bezalkoholowym. Tymczasem to rosnący szybko segment rynku, który ratuje dziś sytuację browarów. Ich zdaniem utrudnianie promowania takich piw działa wręcz na niekorzyść zdrowia Polaków, bo to właśnie tego typu produkty pomagają ograniczyć konsumpcję alkoholu.

Czytaj także: Rewolucja w piwie. Pijemy go mniej, pijemy inaczej

Także branża wódczana bije na alarm, bo sprzedaż wyrobów spirytusowych (legalnych, jak podkreślają jej przedstawiciele) spadła między rokiem 2021 a 2024 o 15 proc. Tradycyjnie już producenci wódki boleją nad wielką ich zdaniem niesprawiedliwością, jaką są różne stawki akcyzy na piwo i wyroby spirytusowe. Obecnie przewaga piwa wynosi mniej więcej 3:1, a jeśli akcyza wzrosłaby, jak chce rząd, o 15 proc., ta dysproporcja jeszcze by się pogłębiła. O ile zatem dla browarów największy problem to bezwzględny zakaz reklamy piwa (zwłaszcza bezalkoholowego), to dla koncernów spirytusowych boleśniejsza byłaby właśnie znacząca podwyżka akcyzy. Zwłaszcza że – jak przekonuje Związek Pracodawców Polski Przemysł Spirytusowy – już teraz dostarczają one do budżetu 70 proc. wszystkich wpływów z akcyzy, chociaż odpowiadają za konsumpcję niespełna 40 proc. czystego alkoholu.

Branża ta apeluje, jak zawsze, o równe traktowanie wszystkich producentów napojów z procentami. Chodzi przy tym nie tylko o taki sam sposób naliczania akcyzy, ale też jednolite restrykcje. Mówiąc wprost: producenci wódki nie mają nic przeciwko pełnemu zakazowi reklamy piwa. Nie pozostają też dłużni browarom w debacie o tym, co bardziej szkodzi. Gdy piwne koncerny winę za alkoholizm zrzucają na małpki, branża spirytusowa przekonuje, że wielu konsumentów bagatelizuje zawartość alkoholu w piwie. I podaje konkretne liczby: dwa kieliszki wódki 40 proc. po 30 ml zawierają tyle samo etanolu (20 gr), co jedno duże piwo (500 ml) o mocy 5 proc.

Czytaj także: Leżajsk poległ, już nie warzy. Jak i dlaczego upadł legendarny browar?

Branża alkoholowa ważna dla gospodarki?

Jedno łączy producentów piwa i wódki. Lubią podkreślać swoje znaczenie dla polskiej gospodarki – zarówno dzięki wpływom do budżetów z akcyzy i innych podatków, jak i wspieraniu polskiego rolnictwa, bo przecież to głównie ono dostarcza potrzebnych surowców. Kłopot tylko w tym, że te korzyści są nieporównanie mniejsze od kosztów. Roczne wpływy z akcyzy wynoszą niespełna 14 mld zł. Tymczasem już pięć lat temu Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (zlikwidowana wkrótce potem przez PiS) szacowała skutki nadużywania alkoholu dla naszej gospodarki na ponad 93 mld zł rocznie. Uwzględniając inflację od tego czasu, koszty te wynosiłyby obecnie ponad 130 mld zł. Oznacza to, że ograniczanie produkcji i konsumpcji alkoholu przynosi dużo więcej korzyści niż strat społeczeństwu, a przez to i gospodarce. Producenci zarówno piwa, jak i wódki – przerażeni wieloma pomysłami pojawiającymi się w Sejmie – mogą jednak pocieszać się faktem, że przygotowanie spójnej, wielowątkowej strategii walki z nadużywaniem alkoholu okazywało się dotąd zadaniem niewykonalnym dla naszych polityków. Niewiele wskazuje na to, że uda się tym razem.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Dudowie uczą się codzienności. Intratna propozycja nie przyszła, pomysłu na siebie brak

Andrzej Duda jest już zainteresowany tylko kasą i dlatego stał się lobbystą – mówią jego znajomi. Państwo nie ma pomysłu na byłych prezydentów, a ich własne pomysły bywają zadziwiające.

Anna Dąbrowska
04.11.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną