Producenci alkoholu mobilizują wszelkie siły. Cel pierwszy: uniknąć wyższej niż planowana podwyżka akcyzy. Cel drugi: maksymalnie rozmiękczyć projekt ograniczenia promocji, reklamy i dostępności alkoholu. Cel pierwszy będzie łatwiej zrealizować, bo najprawdopodobniej rządowe pomysły zablokuje prezydent. Koalicja chciałaby podnieść akcyzę o 15 proc. w przyszłym roku i 10 proc. w kolejnym roku. Do tej pory zakładano, że wzrośnie ona – zarówno w 2026, jak i w 2027 r. – o 5 proc. Cel drugi może okazać się trudniejszy, bo jeśli propozycje np. zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych czy kuszenia klientów cenowymi promocjami znajdą szersze poparcie wśród posłów, nawet sam prezydent branży piwnej i spirytusowej nie pomoże.
Na razie obie walczą z pomysłami polityków, ale – jak zwykle – nie razem, lecz osobno. To już tradycja: producenci piwa i wódki nawzajem sobie dogryzają i przekonują opinię publiczną, że to druga strona ma lepiej i to ona odpowiada za nadmierną konsumpcję alkoholu. Teraz browarnicy narzekają, że rząd planuje wprowadzić całkowity zakaz reklamy piwa (ich zdaniem taka reklama nie zwiększa wcale łącznej konsumpcji), za to nie robi nic, by walczyć z tzw. małpkami. Browary Polskie powołują się na sondaż SW Research, w którym jedna trzecia ankietowanych uznała właśnie mocne trunki w małych butelkach za jeden z czynników mających największy wpływ na nadużywanie alkoholu. Natomiast ponad 40 proc. badanych było zdania, że małpki są zbyt tanie. Mimo że w 2021 r. nałożono na nie dodatkowy podatek (złotówka za każde 100 ml wódki w małym opakowaniu).
Czytaj także: