Przez ostatni rok bardzo się postarzał. Wprawdzie na jasnej, krótko ostrzyżonej czuprynie aż tak bardzo siwizny nie widać, ale podkrążone oczy to u Krauzego coś nowego. Jest w kraju, najchętniej w swoim domu na Kamiennej Górze w Gdyni. Do Warszawy przylatuje tylko na negocjacje z partnerami lub przesłuchania. Wynajmuje wtedy samolot, swego prywatnego Gulfstreama sprzedał, podobnie jak miejsce w kolejce oczekujących na jego nowy model. Rzadko więc bywa w swoim biurze w Warszawie, na szóstym piętrze hotelu Marriott. To tutaj wszystko się zaczęło.
Kwiaty, wizyty, kredyty
Cios, po którym chwieje się do tej pory, otrzymał na 40 piętrze. Cała Polska zobaczyła tu Janusza Kaczmarka, byłego ministra MSWiA, jak przemykał się do apartamentu Krauzego. To nie był apartament na stałe wynajmowany przez Prokom, Krauze korzystał z niego tylko wtedy, gdy przyjąć miał specjalnych gości. W przeddzień wybuchu afery gruntowej, po której Andrzej Lepper przestał być wicepremierem, tym gościem – według prokuratury – miał być właśnie Kaczmarek. W scenariuszu prokuratora Engelkinga, który o całym wydarzeniu opowiadał w pamiętnym programie telewizyjnym, wszystko trzymało się kupy: Kaczmarek od Krauzego dowiedział się o planowanym aresztowaniu Leppera i go ostrzegł.
Materiału, z którego zmontowano sensacyjny film, zabrakło jednak do sporządzenia aktu oskarżenia. Krauze, któremu najpierw zarzucono utrudnianie śledztwa, do tej pory nie doczekał się statusu oskarżonego. Nawet gdy był przez kilka miesięcy za granicą, nie wysłano za nim listu gończego, najwyraźniej nie znaleziono podstaw.