Yoko jest na tym zdjęciu lekko uśmiechnięta, spogląda w obiektyw znad szkieł przeciwsłonecznych okularów. Wiadomo dokładnie, kiedy ta fotografia została wykonana. Był 1 czerwca 1993 r., Yoko przyszła tu wraz z grupką dziennikarzy z pobliskiego Zamku Ujazdowskiego, w którym otwierała akurat wystawę. Ktoś jej powiedział, że w pobliżu jest ulica Johna Lennona. Gdy na niepozornym płocie zobaczyła tabliczkę z nazwą ulicy powiedziała tylko: - Johnowi by się tu podobało.
Fan szuka fana
- Tego, że mnie tam wtedy nie było nie mogę odżałować do dziś – uśmiecha się Michał Kmieć, jeden z inicjatorów akcji nazwania niewielkiej uliczki nieopodal Sejmu imieniem jednego z Beatlesów – Dostałem tylko telefon z Zamku dzień później, że Yoko Ono tam poszła. Wtedy nie było jeszcze telefonów komórkowych, nikt nie zdążył mnie powiadomić.
Być może gdyby Michał Kmieć miał wtedy telefon komórkowy, otrzymałby telefon od Ireny Groblewskiej, kurator tamtej wystawy. Ruszyłby spod Zamku Ujazdowskiego przez park i w kilka minut znalazłby się na rogu Pięknej i Lennona. To mu się należało, droga jaką musiał pokonać by niepozorna tablica mogła zawisnąć na płocie, przy którym sfotografowała się Yoko Ono była bowiem wybrukowana przeciwnościami losu.
Zaczęło się od tego, że Wojciech Mann rzucił na antenie radiowej Trójki pomysł, by jedną z warszawskich ulic nazwać imieniem Lennona. To było krótko po śmierci muzyka w 1980 r. Kmieć wspomina, że gdy dowiedział się o zamachu pod Dakota House w Nowym Yorku świat zawalił mu się na głowę.
- Pomyślałem wtedy, że ludzi takich jak ja musi być więcej, zacząłem więc szukać, okazało się, że w samej Warszawie są ich setki.
Wiosną 1981 r. w stolicy działał już najprężniejszy w Polsce Fan Club The Beatles.